Fala podejrzanych zatruć gazem wśród uczennic w Iranie. Jest pierwsza ofiara śmiertelna

Aleksandra Boryń
Od listopada ponad tysiąc dziewcząt w wieku szkolnym trafiło do szpitali z powodu zatrucia niezidentyfikowanym gazem. Jedna uczennica, 11-letnia Fateme Rezaei, zmarła. Wśród podejrzanych są fundamentaliści religijni.

W sobotę do szpitali z powodu zatrucia trafiły dziesiątki uczennic z 30 miast w 10 prowincjach Iranu - podała AFP powołując się na lokalne agencje Tasnim i Mehr. To kolejna fala zatruć niezidentyfikowanym gazem. 

Jedna dziewczynka zmarła, a ponad tysiąc trafiło do szpitali - poinformowała organizacja broniąca praw człowieka Center for Human Rights in Iran. Władze Iranu zaprzeczyły, jakoby śmierć 11-letniej Fateme Rezaei była związana z zatruciami, do których doszło m.in. w stołecznym Teheranie.

Jednocześnie przyznano m.in., że w rejonie Kom ucierpiało 800 uczennic, 400 w Borudżerd i około 350 w Ardabilu. 

"Morteza Khatami z parlamentarnej komisji zdrowia poinformował, że uczennice są ofiarami zatrucia kilkoma rodzajami gazów. Do objawów należą problemy z oddychaniem, zawroty i bóle głowy, ale generalny stan zdrowia dzieci ma być dobry" - podaje PAP. 

Władze prowincji Isfahan poinformowały o aresztowaniu pierwszych podejrzanych w sprawie.

Rodzice protestują. "Śmierć Talibanowi"

W ciągu kilku miesięcy doszło w Iranie do kilkuset przypadków zatruć nieokreślonym gazem. Pierwszy przypadek grupowego zatrucia został zgłoszony w mieście Kom 30 listopada. 

Jak podaje portal Iran International, spowodowało to mobilizacje rodziców i protesty przed szkołami oraz departamentami edukacji w kilku miastach. Zgromadzeni mieli m.in. wykrzykiwać "śmierć Talibanowi, czy to w Afganistanie, czy w Iranie" i "Gwardio rewolucyjna, Basidż [masowa organizacja paramilitarna - red.], jesteście naszym Państwem Islamskim".

Zatrucia uczennic. Propaganda oskarża Zachód

Wiceminister zdrowia Yunes Panahi przyznał w niedzielę na konferencji prasowej, że z zatruciami może mieć coś wspólnego środowisko fundamentalistów religijnych, którzy chcieliby, uniemożliwić dziewczętom uczęszczanie do szkół - podaje AFP.

Z kolei media rządowe podają, że za zatrucia odpowiada Zachód. Najbardziej konserwatywna i przedstawiająca stanowisko Najwyższego Przywódcy Iranu gazeta "Kayhan" twierdzi, że ataki na szkoły są "nową fazą hybrydowej wojny Zachodu i jego irańskich agentów przeciwko Republice Islamskiej".

Do zatruć dochodzi po wielomiesięcznych protestach

Zatrucia rozpoczęły się po protestach wywołanych śmiercią młodej Kurdyjki Mahsy Amini. Kobieta została zatrzymana przez tzw. policję moralności we wrześniu za to, że nie miała na głowie chusty zasłaniającej włosy. W czasie zatrzymania zasłabła, a wkrótce potem zmarła. Jej śmierć, a także informacje o pobiciu w trakcie przewożenia na komisariat wywołały falę protestów i demonstracji, w których zginęły setki uczestników manifestu, a tysiące zostało aresztowanych. 

Według danych Human Rights Activists News Agency podanych w ostatnim raporcie (21 lutego), po prawie 160 dniach protestów łącznie aresztowano prawie 20 tysięcy osób, zabito 530 protestujących, w tym 71 dzieci. Na karę śmierci skazano 25 osób, z czego przeprowadzono cztery egzekucje.

"Amerykański projekt badawczy Clinical Threats ocenił 'z umiarkowaną pewnością', że zatrucia gazem były skoordynowaną kampanią przemocy wobec uczennic, która była tolerowana przez władze" - czytamy na stronie Polskiej Agencji Prasowej

Więcej o: