W 2020 i 2021 roku na Downing Street 10 oraz w centrum administracyjnym rządu (Whitehall) miało dojść do 12 zgromadzeń - i to mimo obowiązującego wówczas lockdownu. W co najmniej trzech z nich miał uczestniczyć ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Komisja ds. Przywilejów Izby Gmin prowadzi dochodzenie, mające ustalić, czy ówczesny premier wprowadził parlament w błąd swoimi wyjaśnieniami w sprawie "partygate".
W piątek 3 marca na stronie brytyjskiego parlamentu został opublikowany czwarty, 24-stronicowy raport dotyczący zgromadzeń, w których brał udział Boris Johnson. Izba Gmin podkreśla w nim, że prowadzone dochodzenie dotyczy wyłącznie osoby byłego premiera.
"Otrzymaliśmy dowody na to, że dystans społeczny nie był zachowany (...) Otrzymaliśmy dowody na to, że Johnson powiedział, że było to 'prawdopodobnie najbardziej niespołecznie zdystansowane zgromadzenie w Wielkiej Brytanii w tej chwili'" - zwraca uwagę raport.
Jak czytamy, "istnieją dowody", że Izba Gmin mogła zostać wprowadzona w błąd w czterech kwestiach:
Według Izby Johnson nie skorygował "wielokrotnie składanych oświadczeń". "Dowody zdecydowanie sugerują, że naruszenia wytycznych byłyby oczywiste dla pana Johnsona w czasie, gdy był na zgromadzeniach. Istnieją dowody na to, że ci, którzy doradzali Johnsonowi, co powiedzieć prasie i w Izbie, sami mieli problem z uargumentowaniem, że niektóre zgromadzenia odbywały się zgodnie z zasadami".
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
25 maja opublikowany został pełny raport ws. partygate autorstwa Sue Gray. Więcej na jego temat można przeczytać w tekście poniżej. Sam Johnson zapewnił natomiast, że wyciągnął wnioski z całego zajścia i podkreślił, że "gdy z przekonaniem mówił (w Izbie Gmin - red.), że zasady były przestrzegane, cały czas w to wierzył". Stwierdził też, że wiele spotkań przekształciło się w nielegalne imprezy dopiero wtedy, gdy on je opuścił, więc nie zdawał sobie sprawy, że przepisy łamano.