Rosyjski Korpus Ochotniczy - kim są sabotażyści, którzy przyznali się do "akcji na briańszczyźnie"?

Rosyjski Korpus Ochotniczy przyznał się do tego, że stoi za atakiem w obwodzie briańskim w Rosji. Jednostka ta ma podobno wchodzić w skład ukraińskiej armii i być konkurencją dla Legionu Wolna Rosja, który również składa się z Rosjan, którzy walczą po stronie Ukrainy przeciwko agresorowi z Moskwy.

Rosyjskie media poinformowały w czwartek 2 marca, że w graniczącym z Ukrainą obwodzie briańskim miało dojść do walk z "grupą ukraińskich sabotażystów". Agencja TASS poinformowała, że atak objął dwie wioski, z czego w jednej z nich "wzięto miejscowych jako zakładników" - mimo tego, że władze regionalne nie potwierdziły tych doniesień. Według anonimowego źródła TASS, na miejscu mają działać już oddziały Rosgwardii (Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej Rosji). Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał, że Władimir Putin "został poinformowany" o sytuacji w obwodzie briańskim i dodał, że atak "ukraińskich bojowników" ma charakter "ataku terrorystycznego", a rosyjskie służby "podejmują działania mające na celu zniszczenie terrorystów".

Zobacz wideo Ukraińcy na granicy z Polską rok po inwazji Rosji. "Wojna jest straszna. Do tego nie można przywyknąć"

Rosyjski Korpus Ochotniczy miał powstać w sierpniu 2022 roku. Po raz pierwszy pokazali flagę

Jak się jednak okazało, do ataku w obwodzie briańskim przyznał się Rosyjski Korpus Ochotniczy. - Dokładnie teraz możecie zobaczyć w internecie informacje, że ukraińscy dywersanci "zabili dzieci", wzięli zakładników i wycofali się. Wszystko to kłamstwo kremlowskiej propagandy. Rosyjski Korpus Ochotniczy wkroczył na Briańszczynę, by pokazać rodakom, że jest nadzieja, że wolni Rosjanie z bronią w ręku mogą walczyć z reżimem - przekazali na Telegramie. 

W mediach społecznościowych pojawiło się też zdjęcie dwóch bojowników Korpusu, którzy stoją przy wejściu do punktu pomocy medycznej w wiosce Liubeczany. W rękach trzymają sztandar, który nie był przedstawiany wcześniej w mediach. - Na akcji było 45 ludzi. Weszliśmy, sfilmowaliśmy, zrobiliśmy zasadzkę na dwa wozy bojowe. Dzieci i w ogóle ofiar cywilnych nie wiedziałem. Ale jeden (rosyjski) pogranicznik został ranny. Żadnych zakładników nie braliśmy - powiedział dziennikowi "Ważnyje Istorii" jeden z uczestników "akcji".

- Nie walczymy z cywilami, nie zabijamy nieuzbrojonych, pamiętajcie o tym. Teraz nadszedł czas, aby zwykli obywatele zrozumieli, że nie są niewolnikami - przekazał kolejny mężczyzna widoczny na nagraniu. Wideo zostało udostępnione m.in. przez kanał "Sirena News", który jest prowadzony przez członków fundacji Aleksieja Nawalnego. Na podstawie systemu rozpoznawania twarzy zidentyfikowali jednego z przemawiających mężczyzn. Według ch ustaleń jest to Denis Kapustin (Nikitin), znany też jako Denis White Rex - w przeszłości pseudokibic jednej z drużyn piłkarskich, który brał udział w "ustawkach" po stronie kiboli CSKA Moskwa. "W styczniu sąd w Wołgogradzie zablokował wywiad z jego udziałem, który pojawił się na YouTubie. Przyznał się w nim, że walczy w ramach Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego po stronie Ukrainy" - czytamy na kanale "Sirena News". 

Niezależna telewizja Dożdź dodaje, że Nikitin ma być dowódcą Rosyjskiego Korpusu Ochotników. Jesienią 2022 roku udzielił on wywiadu dla jednej z ukraińskich telewizji, w której powiedział, że "jest mieszkańcem Moskwy w drugim pokoleniu a teraz walczy za Ukrainę". Miał być też zatrzymany w Rosji za podpalenia biura Jednej Rosji, która jest zapleczem politycznym Putina. 

"Według medialnych doniesień Rosyjski Korpus Ochotniczy powstał w sierpniu 2022 roku z grupy rosyjskich emigrantów mieszkających w Ukrainie i innych krajach europejskich" - dodaje kanał "Sirena News". Z kolei sam Korpus twierdzi, że jest jednostką podległą dowództwu ukraińskiej armii - czyli inaczej, niż Legion Wolna Rosja, który utworzył się na początku wojny i również składa się z Rosjan walczących dla Ukrainy, ale wchodzi w skład Gwardii Narodowej. 

Ukraińskie dowództwo "Północ", które kontroluje atakami w północnej części Ukrainy twierdzi, że nic nie wie o akcji prowadzonej po rosyjskiej stronie granicy z Rosją. 

Więcej o: