Atak rakietowy na Zaporoże. Rosyjski pocisk uderzył w blok. Spod gruzów wyciągnięto kobietę w ciąży

Rosjanie w nocy ze środy na czwartek ostrzelali Zaporoże na południu Ukrainy. Jedna z rakiet trafiła w pięciopiętrowy budynek mieszkalny. W wyniku ataku zginęły dwie osoby. Ratownicy wydobyli spod gruzów 11 osób, wśród nich kobietę w ciąży. 20 osób ewakuowano, trzy z nich trafiły do szpitala.

W zniszczonym budynku w Zaporożu, według stanu na godz. 7 wciąż trwała akcja poszukiwawcza. Pracowało tam 90 ratowników.

Jak poinformował w mediach społecznościowych sekretarz zaporoskiej rady miejskiej Anatolij Kurtiew, pocisk prawie doszczętnie zniszczył budynek.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Wcześniej Rosjanie ostrzelali także obwód sumski. Tam została uszkodzona linia energetyczna, w wyniku czego w regionie były przerwy w dostawach prądu.

Zobacz wideo Dlaczego Tajwan jest istotny dla Chin? Ekspert wyjaśnia

Wojna w Ukrainie. "Zima była bardzo trudna"

Na kilka godzin przed atakiem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w cowieczornym przemówieniu w mediach społecznościowych, oświadczył, że jego kraj "przetrwał bardzo trudną zimę" i systematyczne uderzenia rosyjskich wojsk w obiekty energetyczne.

To powodowało, jak mówił, że miliony ludzi pozostawały bez światła i ogrzewania.

- Ta zima się skończyła. Była bardzo trudna, a poczuł to niemal każdy Ukrainiec. Ale mimo to, udało nam się zapewnić Ukrainie energię i ciepło. Zagrożenie dla systemu energetycznego wciąż pozostaje - podkreślał.

Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że odbył w środę naradę z przedstawicielami przedsiębiorstw, od których zależy stabilność systemu energetycznego kraju, m.in, Naftogazu, Energoatom, Ukrenergo.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: