Do wypadku z udziałem pociągu pasażerskiego i towarowego doszło w pobliżu miasta Larissa na trasie Ateny - Saloniki. Wykoleiły się pierwsze cztery wagony pociągu pasażerskiego - dwa z nich, które się zapaliły, zostały niemal całkowicie zniszczone.
Jedna z osób podróżująca pociągiem podkreśliła, że najpierw poczuła mocne hamowanie i zobaczyła iskry, a potem nastąpiło nagłe zatrzymanie. - Nasz wagon nie wykoleił się, ale te z przodu tak i zostały zniszczone - powiedziała.
Według greckich mediów, powołujących się na straż pożarną, w wagonach, w których wybuchł ogień temperatura wzrosła nawet do 1200 stopni Celsjusza. Osoby, którym udało się wydostać, pomagały w ratowaniu uwięzionych. Na miejscu cały czas słychać było okrzyki: "Czy ktoś jest jeszcze w pociągu?".
Jak relacjonuje Associated Press, część pasażerów wypadła przez okna pociągu, inni zostali zakleszczeni. Około 200 pasażerów ewakuowano autobusami do Salonik, z czego 26 trafiło do szpitali.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Do akcji ratowniczej zmobilizowano około 150 strażaków i 40 karetek pogotowia, a także 32 policjantów. Ratownicy z latarkami czołowymi pracowali w trudnych warunkach, w gęstym dymie, próbując uwolnić uwięzionych ludzi. Na miejsce sprowadzono też ciężki sprzęt.
Po katastrofie zorganizowano nadzwyczajne posiedzenie rządu, na miejsce zdarzenia przybył grecki minister zdrowia Thanos Plevris.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Według wstępnych ustaleń - jak informują greckie media - jeden z pociągów jechał po niewłaściwym torze. AP podaje, że dwóch pracowników kolejowych zostało już przesłuchanych przez policję, ale nie zostali zatrzymani.
***
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: