Bachmut na krawędzi. Kontratak, mały czy duży, nie zmienił kierunku biegu wydarzeń

Momentami entuzjastyczne doniesienia o poważnym ukraińskim kontrataku w rejonie Bachmutu i zamykaniu znacznych rosyjskich sił w okrążeniu, były niestety tylko mirażem. Ukraińcy owszem atakowali, ale na małą skalę w celu wybicia Rosjan z równowagi i spowolnienia ich postępów. Nie zmienili przebiegu wydarzeń.

Sami pierwotni autorzy popularnych w Polsce i nie tylko doniesień o kontrataku, czyli polscy OSINT-owcy (osoby zajmujące się śledzeniem przebiegu wojny na podstawie jawnych źródeł) Jarosław Wolski oraz Artur Micek, od początku w kolejnych swoich wpisach studzili entuzjazm.

Ich słowa ostrzeżenia zginęły jednak w fali entuzjazmu, co pokazuje duży głód ukraińskich sukcesów, po miesiącach doniesień o śmierci, cierpieniu oraz powolnym rosyjskim posuwaniu się naprzód.

Kontratak był, ale sytuacji nie odmienił

Niestety fakty są takie, że cokolwiek stało się w weekend na północ od Bachmutu, to nie zmieniło istotnie przebiegu wydarzeń. Tak jak piszemy od dawna, bez zakrojonego na dużą skalę ukraińskiego kontrataku, miasto jest stracone. Choć Ukraińcy bronią się znacznie bardziej zawzięcie, niż można było się spodziewać, wobec czego przypuszczenia na temat konieczności opuszczenia miasta jeszcze w lutym, okazały się zbyt pesymistyczne. Nie jest to jednak odległe. Rosjanie rzucają do szturmów znaczne siły, wyraźnie mając za zadanie zdobyć miasto za wszelką cenę. To, co robią Ukraińcy, to starają się ją ustanowić możliwie wysoką.

Elementem tych działań mógł być ograniczony lokalny kontratak w sobotę/niedzielę na północ od Bachmutu. Rosjanie odnotowywali tam w ciągu kilku wcześniejszych dób istotne postępy, zajmując dwie ostatnie wsie (Berchiwka i Jachodne) blokujące im dostęp do otwartych terenów za miastem i ostatniej drogi zaopatrzeniowej do niego. W praktyce zaczęło się robić niebezpiecznie blisko zamknięcia Bachmutu w okrążeniu. Rosyjskie ataki były bardzo silne i jak na realia tej bitwy, postępy Rosjan zaczęły być szybkie. Jednak jak to zawsze bywa w takich sytuacjach, wbijając się w linie obronne na jednym kierunku, napastnik naraża się na uderzenie z boku. Ukraińcy regularnie wykorzystują takie okazje i tak też mieli zrobić w tej sytuacji.

Sytuacja w Bachmucie. Stan na 27 stycznia. Widać wyraźnie rosyjskie włamanie na północy, które mogli próbować zatrzymać Ukraińcy w weekendSytuacja w Bachmucie. Stan na 27 stycznia. Widać wyraźnie rosyjskie włamanie na północy, które mogli próbować zatrzymać Ukraińcy w weekend Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Rejon Bachmutu. Widać jak miasto jest oskrzydlane przez Rosjan. Trasa zaopatrzeniowa wiedzie drogą i polami w rejonie wsi Artemiwśkie (Khromowe na mapie) na zachodnich przedmieściachRejon Bachmutu. Widać jak miasto jest oskrzydlane przez Rosjan. Trasa zaopatrzeniowa wiedzie drogą i polami w rejonie wsi Artemiwśkie (Khromowe na mapie) na zachodnich przedmieściach Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Ukraińskie wojsko miało wyprowadzić uderzenie z kierunku wsi Zalizniańskie, atakując od boku zgrupowanie Rosjan wychodzące za Bachmut. Jeśli już, to nie były to jednak jakieś wielkie siły. W praktyce mowa o może kilkuset żołnierzach. Początkowo mieli zanotować zauważalne postępy, wbijając się na kilka kilometrów za plecy Rosjan. Ci nie są jednak kompletnie głupi, wbrew temu, co chcielibyśmy sądzić. Standardem w takiej sytuacji jest trzymanie dalej za frontem tak zwanego odwodu, właśnie na takie sytuacje. Najpewniej został on rzucony do walki, kontrując kontrujących Ukraińców. Po utracie inicjatywy, zadaniu Rosjanom strat i wytrąceniu ich z równowagi, Ukraińcy prawdopodobnie sami się cofnęli pod naporem wroga. Zakładając, że wszystko to faktycznie się stało, to musiało trwać godziny, a my dowiadywaliśmy się z opóźnieniem i w zwolnionym tempie. Nie ma jednak żadnych nagrań czy zdjęć na potwierdzenie takiego przebiegu wydarzeń ani komunikatów lub komentarzy ze strony samych Ukraińców i Rosjan.

Aktualnie linia frontu wygląda niemal tak samo, jak przed domniemanym ukraińskim kontratakiem. Rosjanie nie zostali zmuszeni do cofnięcia się. Dalej kontrolują Berchiwkę i Jachodne oraz ponawiają ataki dalej na południe, na tereny za Bachmutem. Sytuacja Ukraińców w mieście pozostaje krytyczna. Ich okno na świat i droga zaopatrzenia oraz ucieczki na zachód ma obecnie już mniej niż 10 kilometrów szerokości. Wiedzie nią jedna prowizoryczna trasa wytyczona częściowo przez pola, która jest pod ciągłym ostrzałem rosyjskiej artylerii. Przejazd ma być możliwy głównie nocą.

Sytuacja na froncie w Ukrainie. Koniec lutego Rosyjska ofensywa zimowa to na razie kapiszon

Akt finałowy

Warto przy tym pamiętać o kilku kwestiach. Po pierwsze w samym mieście Bachmut nie ma jakichś wielkich sił ukraińskich. Mowa co najwyżej o kilku tysiącach ludzi, bez istotnych ilości ciężkiego sprzętu. Ukraińskie dowództwo najpewniej trzyma w Bachmucie takie siły, aby były w stanie skutecznie spowalniać Rosjan oraz zadawać im przy tym możliwie duże straty. Jednak nie tak liczne, aby trudno było je szybko wycofać przez pola i polne dróżki za miastem. Zdolność do szybkiego odskoczenia, aby uniknąć okrążenia i zniszczenia, jest tu kluczowa. Tylko to oczywiście nie pozwala skutecznie bronić miasta na dłuższą metę. To powolne cofanie się i wykrwawianie napastnika.

Po drugie, pomimo stosowania takich określeń jak "linia frontu", czy regularnego odwoływania się do przykładu I wojny światowej i walk w okopach, to podczas tej wojny nie mamy do czynienia z taką sytuacją, że po obu stronach linii styczności są ciągnące się od horyzontu po horyzont ciągłe linie okopów. Są za to liczne oddzielne punkty oporu stworzone w dogodnych miejscach, które powinny móc wzajemnie wspierać się w obronie. Tu na skraju wioski wśród kilku domów ukryte kilka ziemianek i pozycji do prowadzenia ognia połączonych okopami, tam kilkaset metrów dalej w małym zagajniku na górce to samo. Czasem niektóre z takich pozycji potrafią być naprawdę rozbudowane i łącznie mieć po kilkaset metrów okopów, ale pomimo tego mowa o sieci zazębionych punktów oporu, a nie ciągłej linii umocnień. Pomiędzy nimi dodatkowo działają mobilne pododdziały udzielające wsparcia, na przykład przy pomocy pojazdów opancerzonych.

W takich realiach regularnie zdarza się tak, że Rosjanie zdobywają jeden albo kilka pobliskich umocnionych punktów i próbują przedzierać się dalej, przez co z tyłu na tych niezdobytych zostają Ukraińcy. Regularnie trafiają nawet w mało szczelne okrążenie i muszą się przebijać do swoich. Ludzi na froncie jest na tyle mało, że jest to możliwe. To nie jest wojna, w trakcie której hordy czołgów i ludzi pokrywają teren. Zwłaszcza w rejonie Bachmutu to raczej niewielkie kilku-, kilkunastoosobowe zespoły starające się przedostać od osłony do osłony, unikając namierzenia przez drony i artylerię. W takich realiach wszelkie ataki, kontrataki, okrążenia i odcięcia mogą być mocno płynne, bo nie idzie za tym szczelny kordon ludzi i sprzętu jasno wytyczających gdzie są swoi, a gdzie wróg.

Po trzecie jest ewidentne, że jednym z kluczowych, jeśli nie tym jednym kluczowym celem całej rosyjskiej ofensywy zimowej jest Bachmut. Do ataków idą znaczne siły, a artyleria strzela najintensywniej na całym froncie. Regularnie atakuje też rosyjskie lotnictwo, zwłaszcza nocą, co nie było dotychczas standardem. Lecą też rakiety balistyczne. Straty najwyraźniej nie grają roli, ale z drugiej strony to jedyne miejsce, gdzie Rosjanie odnotowują wyraźne postępy. Ukraińcy raz po razie je spowalniają tak jak w miniony weekend. W podobny sposób serią kontrataków wyhamowali, a następnie faktycznie zatrzymali rosyjskie postępy na południe od Bachmutu. Na północy sytuacja pozostaje jednak płynna. Straty Ukraińców są poważne, a oni sami od wielu dni określają sytuację jako "krytyczną" lub "bardzo ciężką".

Oznacza to tyle, że bitwa o Bachmut musi być bliska kulminacji. Rosjanie są bardzo blisko faktycznego odcięcia miasta od zaplecza. Ukraińcy mają dwie możliwości. Po pierwsze rzucić do poważnej kontrofensywy w tym regionie znaczne świeże siły. Tak, aby istotnie zmienić równowagę i zmusić Rosjan do defensywy. Po drugie mogą jeszcze chwilę sprzedawać Bachmut najdrożej jak potrafią, po czym wycofać się z niego w sposób zorganizowany i  starając się ponieść jak najmniejsze straty. Bardziej prawdopodobna wydaje się ta druga opcja. Zwłaszcza że na wschodzie Ukrainy zaczynają się właśnie roztopy, ponownie zamieniające polne drogi w trzęsawiska. Być może to na tyle utrudni życie Rosjanom, że w połączeniu ze stratami ich ofensywa istotnie zwolni, jednak wydaje się mało realne, aby po poniesieniu takich kosztów i znalezieniu się tak blisko sukcesu, nie zrobili teraz wszystkiego, aby dopiąć swojego.

Zobacz wideo
Więcej o: