We wtorek z naszym gościem dr. Marcinem Przychodniakiem, analitykiem ds. Chin, rozmawialiśmy o kondycji chińskiej gospodarki, stosunkach rosyjsko-chińskich, propozycji ws. zakończenia wojny w Ukrainie oraz ryzyku napaści na Tajwan.
W retoryce komunistycznej Partii Chin Tajwan to jest część Chin, która się od niej odłączyła. Przywołują całą historię. Jest też kwestia tego, za kogo uważają się sami mieszkańcy Tajwanu. Oni czują się bardziej Tajwańczykami niż Chińczykami. Więc w optyce Chin to jest ostatnia część jeszcze nieprzyłączona do Chińskiej Republiki Ludowej
- mówił dr Marcin Przychodniak. Analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych jest przekonany, że "możliwa jest aneksja Tajwanu". - Nie wiem, czy jest realna w krótkiej perspektywie. Raczej nie - dodał gość Karoliny Hytrek-Prosieckiej.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Gość Porannej Rozmowy Gazeta.pl wyjaśnił, że inwazja na Tajwan nie jest "łatwą sprawą". - To jest wiele skomplikowanych czynników wojskowych, także pogodowych. Tam jest okienko pogodowe. Mamy bardzo dużo czynników, które powodują, że jest to trudne i jest to raczej ostateczność - uważa analityk PISM.
Prawdopodobieństwo rośnie. Wzrosło również po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rośnie też w związku z całą polityką międzynarodową Chin, prowadzoną od kilku lat, podważaniem ładu międzynarodowego. Pekin też pozytywnie wypowiada się o łamaniu prawa międzynarodowego
- tłumaczył analityk. Dr Przychodniak przestrzegł, że sama "blokada Tajwanu, nawet nie musi być fizyczna przez Chiny, ale gospodarcza, ponieważ Tajwan jest największym producentem półprzewodników, które są praktycznie wszędzie, miałaby poważniejsze konsekwencje od rosyjskiej agresji".
Chiny oskarżają USA o stwarzanie zagrożenia dla pokoju w Cieśninie Tajwańskiej, która oddziela kontynentalną część Chin od Tajwanu. Nad newralgicznymi dla władz w Pekinie akwenami przeleciał amerykański samolot wojskowy. USA uznają tę część przestrzeni za podlegającą międzynarodowej jurysdykcji, Chiny zaś - za własną.
Dowództwo Wschodniego Okręgu Wojskowego chińskiej armii w krótkim komunikacie sprzeciwiło się obecności amerykańskiego samolotu patrolowego w Cieśninie Tajwańskiej. Według chińskich dowódców przelot nad akwenami, wobec których Pekin rości sobie pełne prawo kontroli, stanowił "celową ingerencję" w sytuację w regionie.
Nad Cieśniną Tajwańską znalazł się amerykański morski samolot patrolowy P-8A Posejdon, który służy do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych.
Rząd w Pekinie uznaje Tajwan za część terytorium Chińskiej Republiki Ludowej, jednakże de facto nie sprawuje nad nim żadnej kontroli. W ostatnich miesiącach wokół wyspy swą aktywność zwiększyła chińska armia, która w odpowiedzi na kroki uznawane przez Pekin za prowokacyjne - podejmuje coraz intensywniejsze patrole zwiadowcze i manewry morskie.
Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii - przez >>stronę PCPM albo przez >>zbiórkę na Facebooku.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: