Czy obrońcy papieża pamiętają o Bośniaczkach? Tysiącom zgwałconych kobiet Jan Paweł II kazał rodzić dzieci

Wiktoria Beczek
W czasie wojny w Bośni ofiarami gwałtów padło nawet 50 tysięcy kobiet, głównie Bośniaczek. I choć przemoc seksualna była narzędziem do prowadzenia czystek etnicznych, Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii skazał zaledwie garstkę sprawców. Dziś mało kto pamięta, że w samym środku konfliktu Jan Paweł II "z całą stanowczością" przypominał, że ofiary mają rodzić dzieci oprawców.

Foca, tzw. Dom Karamana. Trzypoziomowy, niewykończony budynek jednorodzinny na zarośniętej posesji. Pewnie mogłaby tu bywać młodzież, ukrywająca się z alkoholem przed dorosłymi, czy próbująca swoich sił w graffiti na nieotynkowanych ścianach. Tymczasem Bośniaczki, nawet dwunastoletnie, były tam niewolnicami seksualnymi serbskich żołnierzy. Jeden z lokalnych watażków zabierał stamtąd kobiety do swojego domu, gwałcił, "wypożyczał" znajomym, by w końcu je sprzedać.

Takich miejsc - bardzo dalekich od naszego wyobrażenia o miejscach kaźni - są w Bośni setki. W miejscowości Kalinovik cywilów więziono w budynku szkoły. Jedna z kobiet, które przeżyły obóz, mówiła później, że Serbowie powtarzali im w kółko, że będą rodzić "małych Czetników" i gwałcą je, by "zasiać serbskie ziarno w Bośni". Gwałty zapowiadała puszczana z głośników serbska pieśń patriotyczna "Marš na Drinu". Najmłodsze ofiary miały 12 lat, najstarsze około 60. Obóz w Kalinoviku wygląda dziś jak porzucona stodoła. 

W hotelu Vilina Vals w Wyszegradzie więziono około 200 kobiet, najmłodsza z nich miała 14 lat. W malowniczo położonym ośrodku były wielokrotnie gwałcone, torturowane i w większości przypadków zabijane. W raportach Amnesty International i ONZ Vilina Vlas opisywano jako najlepszy przykład piekła, przez które przechodzą muzułmańskie Bośniaczki. Organizacja The Association of Women Victims of War uważa, że obóz w hotelu przeżyło tylko około 10 kobiet. 

Dziesiątki tysięcy ofiar przemocy seksualnej

Szacuje się, że w czasie wojny ofiarami gwałtów padło między 35 a 50 tys. kobiet. Liczby łatwo zapomnieć, trudniej zapomnieć historie konkretnych osób: 

18-latki porwanej z dworca autobusowego w Belgradzie, którą razem z grupą 30-40 osób w miejscowości Visoko oddano za mąkę. Przypalano ją papierosami, cięto żyletkami, poniżano. Została zgwałcona 16 razy. Usłyszała, że "jest za dużo muzułmanów, więc muzułmanki będą rodzić serbskie dzieci".

17-letniej Mersihy i jej 15-letniej siostry Eminy, które wyciągnięto z domu i przewieziono do "motelu gwałtu". Mersiha usłyszała przez ścianę płacz siostry i nigdy więcej już jej nie widziała. Sama od gwałciciela usłyszała, że ma szczęście, bo mógł ją od razu wrzucić do rzeki z kamieniami przywiązanymi do nóg.

15-letniej Mirsady, którą przez całą noc gwałciła grupa żołnierzy i 14-letniej Fatimy, którą gwałciciel chciał zabić, jednak powstrzymał go inny żołnierz, a po wszystkim zostawiono ją przy drodze. 

Jasminy Kocarac, na której oczach zabito męża oraz teściów. Dwa tygodnie później trafiła do obozu, gdzie gwałciło ją trzech Serbów. Wszyscy byli jej sąsiadami, jeden z nich był świadkiem na jej weselu. 

Setek kobiet, których wspomnienia są zbyt brutalne, by je przytoczyć i tych, które z różnych powodów nigdy nie zdecydowały opowiedzieć o tym, co przeszły. 

Zbrodniarze uniknęli kary za przemoc seksualną

Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii skazał łącznie 161 osób. Sąd w Hadze był pierwszym międzynarodowym sądem, który uznał gwałty za formę tortur, a niewolnictwo seksualne za zbrodnie przeciw ludzkości. 

Za przestępstwa seksualne (dziesiątki tysięcy przestępstw!) skazano jednak tylko około 30 osób. Nieco większej liczbie sprawców sprawiedliwość wymierzyły bośniackie sądy - większość otrzymała jednak śmiesznie niskie wyroki, 3-5 lat pozbawienia wolności. 

Vilina Vlas było jednym z miejsc, w którym "urzędował" Milan Lukić, lokalny dowódca serbskiej bojówki Białe Orły. Trybunał w Hadze uznał go za zbrodniarza wojennego i skazał na dożywocie, m.in. za zabicie co najmniej 132 osób w masakrach w Sjeverin i Strpci oraz w budynkach, do których spędzał muzułmańskich Bośniaków i palił ich żywcem. 

W orzeczeniu ws. Milana Lukića i jego kuzyna Sredoje słowo "gwałt" pojawia się jakieś 60 razy. O byciu wielokrotnie gwałconymi przez Lukića mówią kobiety ukryte pod numerami VG103, VG108, VG078, VG035, VG063, VG094, ale też konkretne nazwiska - Jasmina Vila, Ifeta Kurspahić i Mujesira Kurspahić. 

To jednak nie wystarczyło, by skazać zbrodniarza za popełnione gwałty. Trybunał uznał, że dowody nie są wystarczające i brakuje świadków skłonnych do złożenia zeznań. Bakira Hasecić z The Association of Women Victims of War, która była ofiarą Lukića, a jej siostra zginęła w obozie Vilina Vlas, walczyła o to, by uznać zeznania złożone przed urzędnikami i dostępne dla haskich prokuratorów. Akt oskarżenia uzupełniono, ale wówczas MTKJ uznał, że zrobiono to po czasie. 

"Balkan Insight" pisał natomiast o zawiedzionych przez Trybunał kosowskich Albankach, które podczas procesu Slobodana Miloševića były przez niego atakowane, ich zeznania podważano, doprowadzono do ich wtórnej wiktymizacji, a w najgorszym wypadku również niewystarczająco zabezpieczono tożsamość jednej z kobiet, która w rodzinnej miejscowości została rozpoznana i próbowano ją zgwałcić. 

Jan Paweł II kazał przypominać "z całą stanowczością"

W lutym 1993 roku, w środku konfliktu, Jan Paweł II wystosował list do arcybiskupa Sarajewa. Po krótkim wstępie o modlitwie, która "pozwala żywić nadzieję, że tam, gdzie nie ustają walki i cierpienia, już wkrótce zapanuje pojednanie i pokój" i słowach o współczuciu "z cierpieniami pasterzy i mieszkańców Bośni i Hercegowiny", papież przeszedł do umoralniania. 

Hierarcha pisał: 

Jest szczególnym nakazem chwili, aby pasterze i wszyscy wierni odpowiedzialni za duszpasterstwo rodzin zajęli się sytuacją matek - kobiet zamężnych i niezamężnych - które padły ofiarą gwałtów, zadanych pod wpływem nienawiści rasowej i brutalnej żądzy. Kobiety te, doznawszy tak dotkliwego upokorzenia, muszą teraz spotkać się ze zrozumieniem i solidarnością ze strony swoich społeczności. W tak bolesnej sytuacji trzeba im pomóc w dostrzeżeniu różnicy między aktem godnej potępienia przemocy, zadanej przez ludzi zabłąkanych na manowcach rozumu i sumienia, a rzeczywistością nowych istot ludzkich, których życie poczęło się w takich okolicznościach. Jako stworzone na obraz Boży, także te nowe istoty zasługują na szacunek i miłość, jak każdy inny członek ludzkiej rodziny.
Z całą stanowczością trzeba będzie w każdym razie przypominać, że mające się narodzić dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło i co zasługuje na potępienie, jest zatem niewinne i nie może być w żadnym przypadku uważana za agresora.
Cała wspólnota powinna zatem otoczyć opieką kobiety tak dotkliwie poniżone oraz ich rodziny, aby pomóc im w przekształceniu aktu przemocy w akt miłości i otwarcia się na nowe życie. 

Na przemoc nie należy odpowiadać przemocą, zło dobrem zwyciężaj - pisał Jan Paweł II. "To był poziom empatii Jana Pawła II: zgwałconym ('poniżonym') kobietom miał czelność 'z całą stanowczością przypominać', że powinny urodzić dziecko, bo inaczej nie dorastają do standardów etycznych ewangelii" - komentował swego czasu Bartosz Kocejko-Szukalski z OKO.Press. 

O podejściu Jana Pawła II do kwestii aborcji pisali też Stanisław Obirek i Artur Nowak w odpowiedzi na rozmowę o papieżu z Adamem Michnikiem. "Jan Paweł II ubolewał, że 'czyny jednomyślnie uważane niegdyś za przestępcze i w powszechnym odczuciu moralnym niedopuszczalne zyskują stopniowo społeczną aprobatę'. Jego obsesje związane z aborcją były iskrą, która podpaliła piekło kobiet" - ocenili.

"Niewidzialne dzieci Bośni" i straumatyzowane ofiary

Ponad 10 lat po wojnie chorwaccy lekarze przeprowadzili badania długofalowych psychologicznych skutków gwałtów. Badano 68 kobiet, bośniackich muzułmanek i Chorwatek, większość zgwałconych więcej niż raz, w 2/3 przez nieznanych oprawców, a w 1/3 przez sąsiadów. Konkluzja była jasna - gwałty wojenne miały głęboki natychmiastowy i długofalowy wpływ na zdrowie psychiczne kobiet, ich funkcjonowanie w społeczeństwie, ich relacje i ich rodziny. Ocalałe cierpiały z powodu zespołu stresu pourazowego, depresji, zaburzeń lękowych i dysocjacyjnych i podejmowały próby samobójcze.

Połowa badanych zaszła w ciążę w wyniku gwałtu - te kobiety miały większy problem z powrotem do zdrowia psychicznego. 

Dzieci, które rodziły się w wyniku gwałtów, były straumatyzowane nie tylko okolicznościami ich poczęcia, ale również problemami prawnymi - ich niejasny status związany z formalnym brakiem ojca sprawił, że nazywano je "Niewidzialnymi dziećmi Bośni" lub "Zapomnianymi dziećmi bośniackiej wojny". Zmiany w prawie, m.in. uznanie dzieci za cywilne ofiary wojny, zaczęto wprowadzać dopiero w ubiegłym roku. 

Same ocalałe były stygmatyzowane i izolowane, a w końcu zapomniane, razem z ofiarami śmiertelnymi wojny. Bo choć w czasie wojny całe miasta - jak Višegrad i Foca - zamieniono w obozy gwałtu, a kobiety krzywdzono w ich domach, w domach oprawców, w restauracjach, hotelach i szkołach, to "żadne z miejsc, w których popełniano masowe gwałty, nie jest dziś upamiętnione" - pisał portal Kosovo 2.0. I dalej:

"Prawdopodobnie nigdy nie poznamy imion i nazwisk dziewczyn i kobiet, które zginęły w hotelu Vilina Vlas. Oficjalnie są wśród grupy 7500 zaginionych. Po większości z nich nie zostanie znaleziony nawet ślad. Jakby nigdy nie istniały".

Hotel znajduje się dziś w serbskiej części Bośni i Hercegowiny i działa, jak gdyby w jego podłogi i ściany nie wsiąknęła krew bośniackich ofiar. W hotelu, krótko po jego ponownym otwarciu dla turystów, zatrzymał się Peter Handke, austriacki pisarz i negacjonista serbskich zbrodni, którego w 2019 roku uhonorowano Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury. 

Ofiary mają nieść ludobójstwo na swoich barkach

Badacze uważają, że wojna w Bośni stworzyła "hierarchię traum". "Przy tak wielu okrucieństwach popełnionych między 1992 a 1995 rokiem, przemoc seksualna jest uznawana za mniejsze zło niż czystki etniczne i tortury" - wyjaśniało BBC. Choć gwałty były narzędziem czystki etnicznej, mówi się zresztą o "gwałcie ludobójczym". Gwałcone Bośniaczki miały zostać Serbkami, miały być chrzczone, miały rodzić serbskie dzieci. 

Jakby tego było mało, osoba o tak ogromnym autorytecie i realnym przełożeniu na świat, nawet nie zwracając się bezpośrednio do kobiet (zresztą w większości muzułmanek), mówiła im, że mają w traumie wytrwać i nieść to ludobójstwo na swoich barkach. 

Wojtyła przyłożył rękę do cierpienia kobiet na Bałkanach. I o tym nie wolno nam zapominać.

Zobacz wideo Arnesa Buljušmić-Kustura: Bucza przypomniała mi o Srebrenicy. W Donbasie też odkryjemy przerażające rzeczy
Więcej o: