Angela Merkel padła ofiarą pranksterów. Pytali m.in. o reparacje od Niemiec

Była kanclerz Niemiec Angela Merkel otrzymała w ostatnim czasie telefon od pranksterów podających się za byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę - informuje Deutsche Welle. Podczas rozmowy była polityczka poruszała kwestie związane z wojną w Ukrainie. Mówiła również o postawie Polski w obliczu konfliktu za naszą granicą oraz o reparacjach.

O tym, że była kanclerz Niemiec Angela Merkel padła ofiarą żartu, poinformowało biuro byłej polityczki. Jak przekazano, do rozmowy z pranksterami z Rosji doszło 12 stycznia bieżącego roku. Rozmówca podał się za byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę - przekazał w poniedziałek 20 lutego serwis Deutsche Welle.

"Mogę potwierdzić rozmowę telefoniczną z rozmówcą, który podszywał się pod byłego prezydenta [ Ukrainy - przyp. red.] Petra Poroszenkę" – powiedział rzecznik Angeli Merkel niemieckiej agencji prasowej DPA.

Biuro Merkel poinformowało, że w prowadzeniu rozmowy byłej polityczce miał pomagać tłumacz z niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W oświadczeniu dodano, że była kanclerz poinformowała następnie ministerstwo o "wrażeniu, jakie odniosła podczas rozmowy", nie wyjaśniając jednak, czego ono dotyczyło.

Zobacz wideo Morawiecki zwrócił się do Scholza i Merkel. "Trzeba przyznać się, że to nie była właściwa polityka"

Angela Merkel padła ofiarą pranksterów z Rosji. Mówiła m.in. o Polsce

Jak się okazało, przeczucie nie myliło Angeli Merkel. Jej rozmówcą nie był Petro Poroszenko (polityk był prezydentem Ukrainy od 2014 do 2019 roku). Podszywali się pod niego dwaj rosyjscy pranksterzy, którzy następnie opublikowali fragmenty rozmowy z byłą kanclerz Niemiec na Telegramie oraz w serwisie Rutube.ru.

W trakcie rozmowy pranksterzy pytali Merkel m.in. o kwestię potencjalnego pokoju pomiędzy Ukrainą i Rosją. Pytali o postawę Zachodu w tym kontekście. Była kanclerz podkreśliła, że Zachód jest zjednoczony wobec rosyjskiej napaści.

"Merkel zaznaczyła, że są 'pewne różnice', jak np. działania Polski, która - jak powiedziała - jest 'bardzo aktywna', ale 'poza tym jest pełna zgoda'" - odnotowuje Onet.

Na nagraniu Merkel mówi – tak jak robiła to wcześniej publicznie – że bardzo krytykowane porozumienie pokojowe z Mińska kupiło Ukrainie cenny czas. Jej zdaniem pozwoliło ono Ukrainie odpowiedzieć na agresję Putina inaczej niż w 2014 roku. Merkel i były prezydent Francji Francois Hollande pośredniczyli w zawarciu porozumienia pokojowego z Poroszenką i prezydentem Rosji Władimirem Putinem w 2015 roku.

Angela Merkel wypowiadała się także na temat polskich żądań reparacji. Jak mówiła, nie jest to dla Niemiec nowość, ponieważ podobne roszczenia wysuwane są wobec jej kraju cały czas, także np. ze strony Grecji.

Polityczka wypowiadała się również krytycznie o represjach w autokratycznej Białorusi. Zakończyła jednak połączenie niedługo po tym, gdy rozmówca zaproponował przejście na język rosyjski.

Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Rosyjscy pranksterzy atakują polityków. Ofiarą nie tylko Andrzej Duda

Vovan i Lexus (Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stolarow) działają już od ponad dekady. Rosyjscy pranksterzy słyną przede wszystkim z robienia sobie żartów ze znanych osób, zwłaszcza z polityków. Wcześniej nabrali m.in. Andrzeja Dudę (prezydenta Polski padł ofiarą dowcipu aż dwukrotnie, ostatnio jesienią ubiegłego roku), szefową szwedzkiej dyplomacji Ann Linde, sekretarz generalną Amnesty International Julie Verhaar, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, prezydentem Białorusi Alaksandra Łukaszenkę czy brytyjskiego księcia Harry'ego. Dzwonili również do amerykańskiego autora bestsellerów Stephena Kinga, przedstawiając się mu jako prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Żartownisie, którzy sami o sobie mówią "dziennikarze", nie stronią też od kontaktu z mniej znanymi osobami, m.in. włodarzami miast. W czerwcu ubiegłego roku burmistrz Berlina Franziska Giffey (SPD) i co najmniej czterech innych burmistrzów dużych europejskich miast zostali oszukani podczas rozmów z rzekomym Witalijem Kliczką. Kuzniecow i Stolarow wskazali w e-mailu do redakcji "Spiegel", że stali za tymi telefonami.

Więcej o: