Rosyjskie media o planie eliminacji Joe Bidena. Nawiązują do 11 września

Rosyjskie propagandowe media od rana komentują wizytę prezydenta Joe Bidena w Kijowie. Jeden z rosyjskich polityków przekonywał, że wizyta amerykańskiego przywódcy w Ukrainie mogła być ustawką, która będzie usprawiedliwiać atak USA na Rosję. W jego wizji Stany miałyby upozorować zamach, który wyelimunuje Bidena.

- Możliwe, że ktoś w Departamencie Stanu przekonał staruszka (Bidena - przyp. red.), by pojawił się (w Kijowie - przyp. red), ale rzeczywisty podtekst tego wydarzenia może być zupełnie inny. Mógł nastąpić przeciek w rurociągu i wybuch, który mógł doprowadzić do czegoś w rodzaju wydarzeń z 11 września 2001 r. - mówił jeden z rosyjskich polityków w propagandowej telewizji Zvezdaa. 

Propagandysta jest zdania, że na jednym z placów w Kijowie mogło dojść do wybuchu zaplanowanego przez Ukrainę i USA. - Zełenski będzie leżał obok swojego ochroniarza w okularach przeciwsłonecznych. Taka planowana prowokacja - przekonywał.

Przycisk atomowy na łodzi podwodnej - próbne odpalenie rakiety podczas ćwiczeń rosyjskich sił nuklearnych. Rosja, 6 października 2022 r. Putin szantażuje nuklearnym kapiszonem? Ukraiński ekspert wytyka słabe punkty

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl 

- Możecie sobie wyobrazić, że w Kijowie coś wybucha, podczas gdy my siedzimy tutaj - dodał. Polityk sugerował, że amerykańskie władze zaplanowały wizytę, by wyeliminować Joe Bidena i zaognić międzynarodowy konflikt. Z propagandowej debaty wynika, że w ten sposób Amerykanie mogliby wykorzystać ustawiony zamach i śmierć Bidena do ataku na Rosję. Kremlowskie media nadal podtrzymują narrację, że państwo rządzone przez Władimira Putina nie jest w stanie wojny z Ukrainą, ale z państwami zachodnimi.

Zobacz wideo Niespodziewana wizyta Joe Bidena w Kijowie. Prezydent USA spotkał się z prezydentem Zełenskim

Rosyjscy politycy: "Prowokacja", "Skandaliczny krok" 

To jest prowokacja, nie można tego inaczej nazwać. Wizyta na terytorium kraju, który jest stroną konfliktu, jest wyzywającym i skandalicznym krokiem, który będzie miał bezlitosne konsekwencje dla reżimu w Kijowie

- stwierdził deputowany rosyjskiej Dumy Szeremet w rozmowie z RIA Novosti. 

Rosjanin stwierdził ponadto, że "Joe Biden i Wołodymyr Zełenski są międzynarodowymi przestępcami, którzy w pełni odpowiedzą przed prawem".

- To są dwaj krwawi dyktatorzy. Wraz z przybyciem Bidena rozpoczęło się odliczanie dla Zełenskiego, a naród amerykański musi zdać sobie sprawę, że ich żałośni władcy potrzebują tylko wojny, zniszczenia i tragedii. Ludzie tacy jak Biden i jego zespół są hańbą dla narodu amerykańskiego, tak jak faszyści są hańbą dla Niemcam - skwitował polityk. 

Podkreślmy, że poniżej przytoczona wypowiedź powiela kłamliwą, propagandową narrację Kremla i nie ma związku z rzeczywistością. To Rosja napadła na Ukrainę, a rozkaz do tego wydał Władimir Putin.

W podobnym tonie ocenił przyjazd Bidena do Kijowa senator z Krymu Siergiej Cekow. W wypowiedzi dla RIA Novosti stwierdził, że "wizyta nie będzie miała konsekwencji politycznych i nie wpłynie na przebieg rosyjskiej operacji specjalnej". - Zachód po prostu wlewa pewną nadzieję w ukraińskie kierownictwo, aby konflikt zbrojny trwał. Dla Bidena to tylko autopromocja - stwierdził parlamentarzysta.

Niespodziewana wizyta Joe Bidena w Kijowie

Informacja o wizycie Joe Bidena w Kijowie do ostatnich chwil trzymana była w tajemnicy. Joe Biden spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i złożył kwiaty przed monumentem poświęconym poległym żołnierzom.

Joe Biden w Kijowie "Prowokacja". Wizyta Joe Bidena w Ukrainie rozwścieczyła Rosjan

W wydanym oświadczeniu amerykański prezydent podkreślił, że wizyta ma być mocnym sygnałem długoterminowego wsparcia Waszyngtonu dla Ukrainy. Joe Biden zapowiedział też, że wkrótce przedstawi szczegóły nowego pakietu pomocowego dla Kijowa oraz nowych sankcji na Rosję.

W trakcie konferencji prasowej z prezydentem Zełenskim Biden powiedział, że rok temu, gdy Rosja napadła na Ukrainę, w zamyśle Władimira Putina miał to być koniec Ukrainy. Amerykański prezydent podkreślił, że stało się inaczej: po roku Ukraina żyje, demokracja żyje, a Kijów "jest w głęboko w jego [Bidena - red.] sercu".

Więcej o: