Przyszłość Władimira Putina jako przywódcy Rosji stała się mniej pewna w następstwie rosyjskiej inwazji na Ukrainę - ocenił w czwartek (16 lutego) anonimowy przedstawiciel zachodnich władz, którego cytuje Agencja Reutera.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
24 lutego minie pierwsza rocznica rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Prezydent Władimir Putin planował w kilka dni zająć Kijów, ale jego wizja blitzkriegu spaliła na panewce. Z każdym dniem otoczenie prezydenta Putina coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że Rosja poniesie porażkę, przez co dyktator traci w oczach oligarchów. Mimo to anonimowy przedstawiciel zachodnich władz nie wyobraża sobie zmiany warty na Kremlu i przegranej prezydenta w wyborach, które mają się odbyć 17 marca 2024 r.
- O zmianie władzy w Rosji mówi się w sposób, w jaki nie wspominało się jeszcze rok temu. Jednak czymś, czego nie można zaobserwować w takich miejscach jak Rosja, jest jasna ścieżka prowadząca do zmian - powiedział anonimowy informator Agencji Reutera. - Nie jest jednak możliwe, by przewidzieć, kiedy dojdzie do jakichkolwiek zmian na Kremlu - stwierdził.
Informator dodał, że istnieje małe prawdopodobieństwo, aby rosyjski prezydent pozostał na swoim stanowisku po 2030 r. Przypomnijmy, w 2020 r. Putin wprowadził nowelizację, na mocy której może starać się o władzę jeszcze w dwóch kadencjach, już nie 4-letnich, a 6-letnich, oraz rządzić na Kremlu do 2036 r. Przeszkodą zapewne może być wiek. Władimir miałby wtedy blisko 84 lata.
W gronie osób, które mogą przejąć władzę po Władimirze Putinie, jest m.in. Siergiej Sobianin. Wszedł do wielkiej polityki w 1996 roku - jako przewodniczący Chanty-Mansyjskiej Dumy Obwodowej został oddelegowany do Rady Federacji. W 2008 r. stanął na czele sztabu wyborczego Dmitrija Miedwiediewa, który wówczas startował na prezydenta Rosji (w przerwie prezydentury Putina - wówczas jeszcze rosyjskie prawo nie przewidywało, że prezydent kraju może pełnić swoją funkcję bez przerwy). Po zwycięskiej kampanii Sobianin trafił do kancelarii Putina (był premierem podczas prezydentury Miedwiediewa) na stanowisko wicepremiera. W tym czasie nadzorował główną tubę propagandową - kanał Rossija 1. Aktualnie pełni funkcję mera Moskwy.
Rosyjski prawnik i działacz opozycyjny Marek Fejgin uwzględnił w wyścigu na Kreml Michaiła Miszustina, czyli obecnego premiera Rosji, lub Nikołaja Patruszewa, pełniącego funkcję szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Dmitrij Miedwiediew został całkowicie pominięty. "Były premier nie cieszy się dużym szacunkiem ani w społeczeństwie, ani w kręgach Kremla. Nawet dla Putina Miedwiediew był zawsze bardziej sługą, także w czasie, gdy obaj panowie musieli zamienić się urzędami na cztery lata, ponieważ Putin po trzech kadencjach w 2008 r. nie mógł ponownie kandydować na prezydenta" - pisał "Bild".