W piątek w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Krystyna Kurczab-Redlich podkreśliła, że od dawna już wiadomo, że Władimir Putin nie liczy się zupełnie z ludzkim życiem. - On jest przekonany, że będzie mógł tę Ukrainę pokonać. A kim? A tymi milionami ludzi, których posyła na śmierć - powiedziała wieloletnia korespondentka w Rosji.
- To jest 138 mln ludzi. Do części z nich dociera i jest przyjmowana jako pewnik propaganda, że to NATO napadło na Rosję, że to NATO zbliżyło się do granic Rosji i my się bronimy - w związku z czym idziemy bronić naszej ojczyzny - zaznaczyła.
Dziennikarka stwierdziła jednocześnie, że takich osób, które dobrowolnie zgłaszają się na front, jest coraz mniej. - Są też tacy, którzy podpisują kontrakty za pieniądze i także ci się buntują, bo te kontrakty nie są dotrzymywane - podkreśliła.
Krystyna Kurczab-Redlich wyjaśniła, co się dzieje z ludźmi, którzy nie chcą iść na wojnę. - Ci ludzie albo idą do łagrów, albo, jeżeli dezerterują z frontu czy też nie stawiają się do punktów mobilizacyjnych, są wysyłani do potwornego więzienia - nawet trudno nazwać to więzieniem - w Donbasie, w Briance. Tam są wykopane doły podziemne. Jak udało mi się stwierdzić, jest tam około 200 osób, które są poddawane torturom tam pod ziemią, dlatego właśnie, że odmówili stawienia się na front lub uciekli z frontu - powiedziała.
Jak dodała, Rosjanie masowo uciekają z frontu albo popełniają samobójstwa, żeby na ten front nie trafić.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
O więzieniu w Briance media informowały już w lipcu zeszłego roku. The Insider powoływał się na relację ojca jednego z żołnierzy kontraktowych. Jak podkreślił, zmobilizowanym obiecano, że po trzech miesiącach na froncie będą mogli odmówić udziału w dalszych działaniach i wrócić do domu. Jednak, kiedy wrócili z Ukrainy i napisali odmowy, zostali zatrzymani i przewiezieni do Brianki w obwodzie ługańskim. Wówczas - w lipcu - w więzieniu przebywali już od miesiąca.
Ojciec żołnierza zaznaczał, że w Donbasie wojskowi są przetrzymywani w fatalnych warunkach. - Jakieś doły, tortury. Tak mówią ludzie, którzy stamtąd wracają - powiedział.
- Lepiej oddać duszę Bogu, niż tam [na front - red.] wracać. Nie chcą już być po szyję we krwi swoich przyjaciół - podkreślił, dodając, że "nie ma informacji, żeby ktoś stamtąd wrócił".
W lipcu media informowały, że w Briance przetrzymywane są 234 osoby z różnych jednostek wojskowych. Przetrzymywani byli w piwnicach, pilnować ich mieli wagnerowcy.
W mediach społecznościowych pojawiały się również zdjęcia, które miały zostać zrobione w więzieniu dla osób, które odmówiły udziału w wojnie - to samo zdjęcie opublikował portal The Insider, który informował o więzieniu dla dezerterów:
***
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: