Kapitan linii lotniczej Susi Air Philip Mehrtens został schwytany 7 lutego przez bojowników z Armii Wyzwolenia Narodowego Papui Zachodniej (TPNPB). Mężczyzna wylądował wtedy w wiosce Paro na wyżynach prowincji Papua w regencji Nduga. Wraz z nim w samolocie podróżowało pięciu pasażerów - byli to rdzenni Papuasi, którzy zostali wypuszczeni.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Bojownicy walczą o niepodległość w regionie Papua. Opublikowali film i zdjęcia pilota, który jest ich zakładnikiem, aby zapewnić, że mężczyzna żyje. Pilot był otoczony przez uzbrojoną grupę rebeliantów, która jest zbrojnym skrzydłem Organizacji Wolnej Papui (OPM). Bojownicy przekazali, że nie wypuszczą pilota, dopóki Indonezja nie uzna niepodległości prowincji Papui, która są zachodnią częścią wyspy Nowa Gwinea. Organizacja, która odpowiada za porwanie pilota, uważa, że Nowa Zelandia współpracuje z Indonezją militarnie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Nowej Zelandii wie o całej sytuacji, jednak jej nie komentuje. ABC Pacifik podaje, że "Nowa Zelandia twierdzi, że współpracuje z rządem Indonezji i innymi agencjami, aby spróbować uwolnić pana Mehrtensa". Natomiast "rzecznik armii indonezyjskiej powiedział ABC w tym tygodniu, że siły bezpieczeństwa wciąż próbują ustalić dokładną lokalizację pilota z Nowej Zelandii, zanim podejmą próbę ratowania go" - przekazuje ABC Pacific.
Minister Indonezji do spraw politycznych Mohammad Mahfud nazwał uprowadzenie pilota jako bezprawne, a także podkreślił, że bezpieczeństwo pilota jest teraz priorytetem - przekazuje "The New York Post".
37-letni Philip Mehrtens miał odebrać 15 robotników budowlanych, którzy budują ośrodek zdrowia w Paro. Pasażerką samolotu była również szefowa dystryktu Namia Gwijangge. - Głęboko żałujemy tego incydentu - przekazała Gwijangge na filmie opublikowanym przez rebeliantów, informuje "The New York Post". Na nagraniu słuchać również lidera TPNPB Egianusa Kogoya. - Wziąłem pilota jako zakładnika za niepodległość Papui, a nie za jedzenie czy picie. Będzie ze mną bezpieczny, dopóki Indonezja nie użyje swojej broni ani z powietrza, ani z ziemi - cytuje Kogoya "The New York Post". Szef policji w Papui, Mathius Fakhiri, przekazał, że organy ścigania współpracują z przywódcami społeczności, w tym z przedstawicielami plemion i kościołów i prowadzą negocjacje z rebeliantami.
Papua walczy o władzę z Indonezją od lat 60. XX wieku. Wtedy też przestała być holenderską kolonią, a po czasie niepodległości została podbita przez Indonezję - informuje "The New York Post". Region ten walczy o suwerenność od 1969 roku, gdy po głosowaniu nadzorowanym przez ONZ Indonezja przejęła kontrolę nad wschodnią częścią wysypy Nowej Gwinei.
Region Papua, którego niepodległości chcą bojownicy TPNPB, dzieli się na dwie prowincje: Papua i Papua Zachodnia. W ostatnich latach nasiliły się walki między separatystami a amią Indonezji. Rząd Indonezji uważa, że TPNPB jest grupą terrorystyczną.