Powszechną myślą milionów uczestników rewolucji w 1979 roku była bowiem ta o lepszej przyszłości dla siebie i swoich bliskich. Nie islam, nie Koran, ale obalenie reżimu, pod którego rządami po prostu było im źle. To, co stało się później, było często występującym zjawiskiem, określanym zwrotem "rewolucja pożera swoje dzieci". Pożarte zostały nie tylko kobiety, ale też liberałowie, lewicowcy i każdy, kto postanowił sprzeciwić się temu, w jakim kierunku ekspresowo podążył Iran.
- Pamiętam dni rewolucji. Panowało poczucie wspólnej sprawy łączącej kobiety i mężczyzn ze wszystkich klas społecznych. Na czele marszów ramię w ramię szły wykształcone pracujące kobiety z odkrytymi włosami oraz takie z tradycyjnych rodzin z czarnymi chustami na głowie. Były kobiety z klasy średniej i nizin społecznych ze swoimi dziećmi. Wszyscy maszerowali razem, mając nadzieję, że rewolucja przyniesie im poprawę życia, zarówno finansową, jak i społeczną oraz prawną - opisywała w rozmowie z Woodrow Wilson Center (amerykański think-tank) Haleh Esfandiari. Iranka, która niedługo przed finałem rewolucji wyjechała do USA, gdzie została już na stałe i rozpoczęła karierę naukową, zajmując się między innymi rolą kobiet w rewolucji islamskiej.
Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać co najmniej dziwne, kiedy czytamy wiadomości z Iranu, gdzie pod sztandarami walki o prawa kobiet wybuchają protesty przeciw autokratycznemu religijnemu reżimowi, który brutalnie je tłumi. Jednak prawie pół wieku temu żaden Irańczyk czegoś takiego by sobie najpewniej nie wyobraził. Ich kraj był wówczas rządzony przez autokratycznego monarchę szacha Rezę Pahlawiego, którego wyniósł do władzy w 1953 roku zamach stanu wydatnie wspierany przez USA, Wielką Brytanię i Izrael. Opozycja polityczna była brutalnie represjonowana, w tym przy użyciu budzącej grozę służby bezpieczeństwa SAVAK, która powszechnie posługiwała się torturami i odpowiada za niemożliwą do precyzyjnego ustalenia liczbę ofiar szacowaną na tysiące. Szach miał wizję westernizacji Iranu i fundował Irańczykom forsowny marsz ku zachodnim normom kulturowym. Za petrodolary starał się rozbudowywać infrastrukturę i przemysł, co w idei miało szybko unowocześnić irańską gospodarkę opartą o rolnictwo i wydobycie ropy naftowej. Wszystko na modłę zachodnią, przy jednoczesnej głębokiej niechęci do komunizmu i gotowości do wydawania ogromnych sum na broń, zwłaszcza amerykańską.
Z perspektywy zachodnich stolic władca idealny. Z perspektywy obywateli, to już nie takie oczywiste. Masy nie nadążały za władcą. - Kiedy ogłoszono nowe prawo zakazujące tradycyjnych okryć głowy, moja babcia po prostu przestała wychodzić z domu. Była z zamożnej rodziny, więc mogła sobie na to pozwolić i nie wychodziła aż do wyjazdu szacha w 1979 roku. Jednak zwykłe kobiety nie miały takiego luksusu i musiały porzucić chustę, wychodząc na ulice w poczuciu wstydu i upokorzenia - opisuje Esfandiari.
Pomimo tego w zachodnich mediach nie brakowało zachwytów nad gwałtownym rozwojem Iranu, prognoz o tym, jakim to mocarstwem nie będzie w perspektywie dekady, czy dwóch oraz fotorelacji pokazujących szacha i jego żonę (trzecią) Farah, wykształconą i ubierającą się zgodnie z najlepszą zachodnią modą. Jednak za tą fasadą krył się znacznie mniej cukierkowy obraz. Podstawowym problemem były różnice ekonomiczne i kulturalne oraz daleko idący rozdźwięk pomiędzy elitą a masami. Reformy szacha określane zbiorczo mianem "białej rewolucji", tej przepaści nie zasypywały. Wręcz przeciwnie. Przyłożyła się do tego zwłaszcza reforma rolna, która w zamierzeniu miała odebrać ziemię tradycyjnym lokalnym możnowładcom i klerowi, a dać ją najbiedniejszym, tworząc stabilne zaplecze polityczne reżimu. W praktyce najwięcej zyskała nowa klasa zamożnych przedsiębiorców rolnych, którzy skupili większość ziemi.
Masy biednych rolników, wcześniej praktycznie niewolników, zyskały tylko wolność osobistą, ale nie dość ziemi i środków do utrzymania się z roli. Emigrowali więc masowo do miast, gdzie potrzeba było niewykwalifikowanych pracowników na budowach i w fabrykach. Nastąpiła gwałtowna urbanizacja. Póki była praca, było dobrze. Jednak kiedy pod koniec lat 70. sytuacja gospodarcza zaczęła się pogarszać i pracy było coraz mniej, a koszty życia w miastach rosły, to powstała bardzo liczna grupa rozczarowanych młodych mężczyzn, wyrwanych ze swojej tradycyjnej i konserwatywnej wsi, pozbawionych korzeni i stabilizacji. Pariasi, idealni żołnierze rewolucji.
Przykład głęboko zakorzenionych podziałów społecznych przywoływał w swoich wspomnieniach amerykański generał Colin Powell, który w 1978 roku wizytował Iran jako członek delegacji Pentagonu. Trwało właśnie wdrażanie do służby zakupionych w USA, wówczas supernowoczesnych myśliwców F-14A Tomcat. Na marginesie pełnych pompy i wystawnych wydarzeń oficjalnych Powell spytał jednego z amerykańskich doradców o jego opinię na temat irańskiego wojska. Ten odparł, używając przykładu F-14A: Pilot jest oficerem, a co za tym idzie, pochodzi z jakiejś zamożnej rodziny. Siedzący za nim operator uzbrojenia, jest podoficerem, czyli pochodzi z niższych warstw społeczeństwa. Ma jednak kluczowe zadanie, bo to od niego zależy skuteczność maszyny w walce. Pilot służy w praktyce za kierowcę. Jest jednak oficerem, więc traktuje operatora uzbrojenia z góry i z poważaniem. W efekcie załogi są mało zgrane i nigdy nie będą efektywne. Nic co robili amerykańscy doradcy, nie było w stanie przełamać tego stanu rzeczy. Powell wyjechał z Iranu przekonany, że irańskie wojsko i państwo to pozłacana wydmuszka. Już w trakcie jego pobytu Amerykanom nie było wolno opuszczać terenu baz wojskowych. W miastach trwały demonstracje i słychać było strzały. Pół roku później rewolucja osiągnęła kulminację.
Rewolucja w latach 1978/79 nie była więc jakimś zrywem religijnym w obronie islamu, przeciw narzucanej przez szacha laicyzacji i zachodnim normom. Była powszechnym zrywem przeciwko nierównościom społecznym, pogarszającej się jakości życia oraz endemicznej korupcji, której symbolem było niezwykle wystawne życie szacha i jego rodziny. Brali w niej udział przedstawiciele całej opozycji. Od inteligencji uważającej, że reformy trzeba prowadzić lepiej i bez korupcji, przez lewicę i komunistów, którzy chcieli reform po swojemu i odrzucenia wpływów zachodnich, po konserwatywny kler, który walczył o tradycyjną pozycję religii, konserwatywnych wartości, a co za tym idzie o swoją pozycję i rząd dusz. Każda grupa uważała, że ma największe szanse na przechwycenie władzy już po obaleniu szacha. Walcząc o jak najszersze poparcie mas, każda posługiwała się ogólnikami i nie przedstawiała precyzyjnych planów na po rewolucji.
- Rzesze kobiet demonstrowały za zniesieniem monarchii i za utworzeniem republiki Islamskiej. Szczerze wierzyły, że taka republika da im pełną równość i zniesie wszelkie ograniczenia dla nich w życiu publicznym. Jednak w rewolucyjnym rozemocjonowaniu nikt nie słuchał za dokładnie tego, co mówi ajatollah Chomejni przebywający na wygnaniu we Francji. Mówił natomiast wprost, że po rewolucji kobiety będą miały rolę w społeczeństwie w ramach nakreślonych przez islam. W atmosferze uniesienia nikt nie zatrzymał się i nie zapytał, co właściwie znaczą te "ramy nakreślone przez islam" – tłumaczyła Esfandiari.
Sama rewolucja była rozciągnięta na rok i według obecnie obowiązującej oficjalnej wersji wydarzeń zaczęła się w styczniu 1978 roku w mieście Kom, które od wieków było silnie związane z szyizmem oraz teologią. Pełne meczetów i szkół religijnych. Po którymś z kolei krytycznym artykule w mediach rządowych na temat przebywającego na wygnaniu w Iraku Chomejniego (od 1964 roku na wygnaniu po wyrażaniu ostrej krytyki wobec białej rewolucji i organizowaniu oporu wobec działań szacha), doszło do demonstracji studentów szkół religijnych. Nastąpiła eskalacja i służby bezpieczeństwa otworzyły ogień do tłumu. Nie wiadomo, ile osób zginęło. Wówczas oficjalnie mówiono o kilku ofiarach, już po rewolucji nowe władze twierdzą, że było to kilkaset.
Od tego czasu protesty stały się regularne w większości miast Iranu. Nie były jednak ogromne. Dochodziło do okazjonalnych starć ze służbami i ofiar wśród demonstrantów. Szach starał się jednak zająć pozycję ugodową i nie zgadzał się na krwawe tłumienie protestów, choć potem był często krytykowany za naiwność, niedecyzyjność i brak jasnej wizji postępowania. Do lata 1978 roku opozycja się zjednoczyła i koordynowała swoje działania, ale nie była w stanie osiągnąć masy krytycznej protestów. To wtedy CIA wydała swoją niesławną opinię na temat braku zagrożenia rewolucją, a Iran odwiedził między innymi gen. Powell. Kraj był jednak w złej sytuacji gospodarczej. Szalała wysoka inflacja, a rząd starał się ją ograniczyć poprzez schłodzenie gospodarki. Oznaczało to jednak wzrost bezrobocia i poziomu życia. Skala protestów zaczęła gwałtownie rosnąć.
19 sierpnia nieznani sprawcy podpalili kino Rex w mieście Abadan, po uprzednim zabarykadowaniu wyjść. Spłonęły 422 osoby. Chomejni natychmiast oskarżył szacha i SAVAK, choć nie było jasne, dlaczego mieliby to robić, a jeden ze sprawców skazany i powieszony już po rewolucji, twierdził, że zrobił to z własnej inicjatywy w jej imię. Emocje jednak dominowały. Przez kraj przetoczyła się fala wyjątkowo gwałtownych protestów. 8 września szach zarządził stan wojenny, odchodząc od dotychczasowych metod działania. Pomimo tego dzień później na ulice Teheranu wyszło kilka tysięcy najbardziej zagorzałych opozycjonistów. Wojsko i policja otworzyły ogień, zabijając nieznaną liczbę osób. Od kilkudziesięciu do kilku tysięcy według Chomejniego.
Masakra wywołała silny szok w Iranie, niwecząc wszelkie wcześniejsze próby załagodzenia sytuacji. Pomimo stanu wojennego wybuchły protesty i strajki, w tym pracowników kluczowego sektora naftowego. Szach, obawiając się kolejnej masakry, w praktyce zakazał egzekwowania stanu wojennego, pogłębiając chaos i niepewność w obozie władzy. Na pojednanie było już za późno, ale z drugiej strony nie podjęto radykalnych działań. W efekcie bunt narastał. Rewolucji, a zwłaszcza duchowieństwu, pomogło wymuszenie przez rząd wydalenia Chomejniego z Iraku. Udał się on na dalsze wygnanie do Paryża, gdzie z dnia na dzień stał się gwiazdą zachodnich mediów, które w tym momencie nie zachwycały się już modernizacją Iranu, ale coraz częściej potępiały naruszenia praw człowieka przez władzę. Dodatkowo korzystając z rozbudowanej infrastruktury telekomunikacyjnej we Francji, Chomejniemu paradoksalnie było łatwiej dotrzeć ze swoimi przesłaniem do Irańczyków, niż z sąsiedniego Iraku. Do kraju płynęły jego przemówienia nagrane na kasetach i plakaty, dystrybuowane następnie za pośrednictwem meczetów i szkół religijnych.
W grudniu 1978 roku protesty osiągnęły już ogromną skalę. Uczestniczyło w nich nawet po kilka milionów osób w całym kraju, co stanowiło istotną część populacji. Cały Iran ogarnęło rewolucyjne uniesienie. Szach i jego otoczenie byli bezsilni. Służby bezpieczeństwa zaczęły ulegać rozkładowi, morale w wojsku było niskie. Wobec braku poparcia USA (ówczesny prezydent Jimmy Carter był bardziej zaangażowany w walkę o prawa człowieka niż swoi poprzednicy, więc nie chciał bezwarunkowo wspierać autorytarnego władcy odpowiedzialnego za brutalne represje) i nieskuteczności prób negocjacji z opozycją, 16 stycznia 1979 roku szach opuścił kraj i udał się na emigrację. Pozostawiony przez niego cywilny rząd nie był w stanie zrobić nic w celu uratowania sytuacji. Mógł tylko zaprosić do powrotu Chomejniego, będącego w tym momencie duchowym liderem protestów.
Ajatollah wrócił do Iranu 1 lutego 1979 roku w aurze zwycięzcy. Nie był zainteresowany negocjacjami z rządem szacha i zaczął organizować swój. Doszło do zbrojnych starć na ulicach, które zakończyły się 11 lutego, kiedy generałowie zadeklarowali neutralność. Dzisiaj ten dzień jest świętowany jako dzień zwycięstwa rewolucji. Po wycofaniu się wojska do koszar, kraj dostał się pod kontrolę opozycji. Do tego momentu miało zginąć może kilka tysięcy osób. Liberałowie i lewica nie spodziewali się, że Chomejni, który był 13 lat na emigracji i nigdy nie zajmował się rządzeniem oraz polityką, publicznie deklarujący, że nie chce rządzić, będzie poważnym rywalem w walce o władzę po szachu. Duchowny okazał się jednak nad wyraz sprawnym graczem politycznym. Mając za sobą zjednoczoną frakcję religijną, najszerszą i najlepiej zorganizowaną z całej opozycji, do tego wielki autorytet duchowego przywódcy protestów, szybko zdołał skonsolidować władzę. Do końca 1979 roku Iran miał nową konstytucję, ustanawiającą go Republiką Islamską i dającą Chomejniemu ogromną bezpośrednią władzę, jako "opiekunowi". Liberałowie i lewica zostali w ciągu kilku lat wytrzebieni. Liczba ofiar tego okresu nie jest znana, ale szacowana na nawet kilkanaście tysięcy osób.