Publikacja na ten temat ukazała się w czasopiśmie "Emerging Infectious Diseases", a następnie w prestiżowym "Science". W opisanym przypadku znalazła się historia choroby 54-latka, który przyszedł do szpitala w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych z informacją, że doznał napadu padaczkowego. Przeprowadzone badania wykazały, że z pacjentem faktycznie dzieje się coś niepokojącego, jednak nie było wiadomo, co powoduje taką sytuację. W próbkach nie wykryto bakterii ani grzybów, dlatego 54-latek został zwolniony do domu.
Lekarze jednak nie poddawali się, chcąc poznać przyczynę złego samopoczucia pacjenta. W kolejnym badaniu wykryto, że mężczyzna został zaatakowany przez bakterię zjadającą mózg, jak jest określana ameba Balamuthia mandrillaris, występująca w glebie i wodzie.
Po raz pierwszy ameba ta została wykryta pod koniec lat 80. w mózgu martwej małpy. Balamuthia mandrillaris jest jedną z nielicznych ameb, która jest w stanie zainfekować także mózg człowieka. Dostaje się ona do organizmu przez nos lub otwartą ranę na skórze, a następnie wędruje wraz z krwioobiegiem do mózgu, gdzie prowadzi do infekcji zwanej ziarniniakowym pełzakowym zapaleniem mózgu. Człowiek może żyć z taką infekcją przez lata. Z czasem jednak pacjent zaczyna doświadczać gorączek, drgawek lub zmiany zachowania. Jest to już etap, podczas którego uszkodzenie mózgu jest bardzo duże, a szanse na wyleczenie są często niemożliwe - wówczas też śmiertelność wynosi 90 proc.
54-latek dostał wezwanie do szpitala, w którym przebadano jego mózg. W badaniu obrazowym (rezonans magnetyczny) okazało się, że infekcja zaczęła się rozrastać. U pacjenta od razu zastosowano jedyną znaną terapię przeciwko zakażeniu wyżej wspomnianą amebą, jednak doprowadziła ona do ogromnego wycieńczenia organizmu mężczyzny. Lekarze, obawiając się o jego życie, zdecydowali, że muszą znaleźć alternatywną metodę leczenia pacjenta, którego stan cały czas się pogarszał.
Lekarze zastosowali nitroksolinę - znany od lat lek, który stosowany jest w infekcjach pęcherza moczowego. Jak się okazało, w przypadku 54-latka leczenie to przyniosło znaczną poprawę, a sam chory po stu dniach w szpitalu mógł wrócić do domu. Ponadto zmiany w mózgu wywołane przez amebę radykalnie się zmniejszyły - i to już po tygodniu od wprowadzenia tego leczenia. Według autorów publikacji chory przez rok będzie powoli odstawiał leki.
Na zdjęciu próbki biopsji (A) ze zmianami zaznaczonymi strzałkami oraz obraz mózgu z MRI przed (z lewej) i po (z prawej) zastosowaniu Nitroksolinu fot. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9796214/
"Badania wykazały, że skuteczność nitroksoliny jest lepsza niż innych leków przeciwamebowych; jest również bezpieczna i dobrze tolerowana. U 9,8 proc. pacjentów leczonych w infekcjach dróg moczowych wystąpiły działania niepożądane - głównie nudności. Tymczasem obecne leki przeciwamebowe mogą być toksyczne dla organizmu (zwłaszcza pentamidyna i sulfadiazyna)" - podają we wnioskach lekarze.