Komisja powołana przez portugalski episkopat, ale nie kierowana przez duchownych, zebrała 512 zeznań osób, które przetrwały wykorzystywanie z łącznej liczby 564 zgłoszonych spraw. Świadkowie opowiadali historie swoje i innych osób, wymieniały kolejne ofiary i na tej podstawie zbudowano szerszą skrzywdzonych, co najmniej 4815 osób - powiedział Pedro Strecht, psychiatra dziecięcy, który kierował pracami komisji.
Strecht nazwał tę liczbę "absolutnym minimum" i "wierzchołkiem góry lodowej".
Komisja nie podaje danych osób wykorzystywanych ani danych oprawców, ale pod koniec miesiąca biskupi mają otrzymać informacje o osobach, które miały dopuścić się przestępstw na dzieciach, a wciąż są aktywne w Kościele. Tajna część raportu zawiera listę wszystkich nazwisk sprawców, która zostanie przekazana policji i episkopatowi.
Przewodniczący komisji powiedział, że są miejsca - seminaria i kościelne instytucje - które były "czarnymi punktami" wykorzystywania. Dodał, że 77 proc. opisanych oprawców to księża, pozostali to inne osoby związane z instytucjami katolickimi.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
48 proc. osób, które składały zeznania, pierwszy raz w życiu opowiadały o swoich doświadczeniach. Płeć ofiar rozkłada się niemal równo - mężczyźni stanowili 53, a kobiety 47 procent ofiar.
Ogromna większość wykrytych przestępstw się przedawniła, do organów ścigania skierowano zawiadomienia ws. 25 przypadków wykorzystywania.
Jedna ze spraw dotyczy 43-latki, która nie zdecydowała się na podawanie swoich danych, występuje więc jako "Alexandra". Jako 17-letnia nowicjuszka została zgwałcona przez księdza w czasie spowiedzi. - Bardzo trudno mówić o takich rzeczach w Portugalii, gdzie 80 proc. ludzi identyfikuje się jako katolicy - powiedziała w rozmowie z "Guardianem". - Przez wiele lat to ukrywałam, ale coraz trudniej było mi radzić sobie z tym samej - dodała 43-latka.
Przed trzema laty zdecydowała się zgłosić swojego oprawcę organom kościelnym, ale jej zawiadomienie zignorowano. Biskup miał jedynie przekazać zgłoszenie do Watykanu, ale Stolica Apostolska dotąd nie odpowiedziała.
Kardynał Manuel Clemente, patriarcha Lizbony, powiedział ubiegłej wiosny, że jest "gotowy, by zauważyć błędy przeszłości" i prosić ofiary o wybaczenie. - Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia - skomentowała 43-latka.
Niezależna komisja zapewniła jej przynajmniej wysłuchanie i wsparcie psychologiczne. Jak mówi kobieta, to dobry pierwszy krok dla ofiar, chcących "zburzyć mur milczenia", którym ich otoczono.
Komisja ujawniła też fragmenty innych zeznań, m.in. mężczyzny urodzonego w latach 50. w bardzo ubogiej rodzinie, którego wysłano do kościelnej instytucji, by ulżyć rodzicom - w domu nie było wody, ani elektryczności, a on był jednym z 12 dzieci. W nocy do 10-latka przychodził ksiądz z latarką i go obmacywał. Później trafił do innej instytucji, w której trafił na sadystycznego zakonnika. Pewnej nocy obudził się z jego penisem między nogami. Zakonnik rzucił do ofiary, że "musi się z tego wyspowiadać".
Około 20-letnia kobieta: - Ksiądz zadawał mi zboczone pytania w konfesjonale. Kazał dziewczynkom opowiadać, czy się masturbują, czy wkładają sobie palce, czy myślą o seksie. Część dziewczyn poszła z tym do księdza wyższego rangą, który im uwierzył i powiedział, żeby nie chodziły więcej do spowiedzi, a on zgłosi sprawę biskupowi. Ale nic się nie wydarzyło. Dziewczynki wyrzucono [z katechezy], a ksiądz nadal tam jest. I wiem, że wciąż to robi.
W latach 70. 16-letni francuski turysta był wraz z rodzicami na wakacjach w Portugalii. Gdy wychodzili z jednego ze zwiedzanych kościołów, około 60-letni ksiądz wezwał nastolatka ręką. Na tyłach kaplicy pokazał mu figurę, która sprawiała wrażenie, jakby wodziła wzrokiem. Obiecał pokazać mu coś jeszcze - wtedy zaczął dotykać się przez spodnie, a potem ocierać przyrodzenie o pośladki 16-latka. Zdarzenie przerwał inny ksiądz, który wszedł do pomieszczenia.
Kobieta urodzona w latach 60. opowiedziała z kolei o tym, co działo się w katolickiej szkole podczas przygotowań do pierwszej komunii. Dziewczynki były wzywane po 3-4 osoby do kaplicy. Tam ksiądz obmacywał je, wkładał ręce w majtki. Gdy zgłaszająca powiedziała o sprawie na głos, ksiądz przy całej klasie nazwał ją kłamczuchą i grzesznicą, kazał przynieść z kuchni łyżkę chilli, a potem połknąć przyprawę przy wszystkich.
Przewodniczący Komisji Episkopatu Portugalii bp Jose Ornelas na osobnej konferencji powiedział, że "nie można zignorować wyników raportu". - To otwarta rana, która nas boli i zawstydza - mówił.
- Prosimy o wybaczenie wszystkie ofiary, które odważnie złożyły zeznania, ale też te, które nie opowiedziały o swojej tragedii i nadal żyją z bólem w sercach - powiedział Ornelas. Przeprosił też za to, że Kościół nie wiedział, jak stworzyć przestrzeń na wysłuchanie i poradzenie sobie z wykorzystywaniem, tak, by priorytetem była ochrona dzieci.
- Wykorzystywanie dzieci to haniebna zbrodnia. Każdy, kto ją popełnia, musi liczyć się z konsekwencjami - cywilnymi, kryminalnymi i moralnymi. Dodał, że sprawcy powinni szukać "radykalnej zmiany w swoim życiu" z pomocą kompetentnych osób.
Biskupi mają w marcu obradować nad raportem, by "pozbyć się z kościoła tej plagi, na tyle, na ile to możliwe" - poinformował ojciec Manuel Barbosa, członek Episkopatu. Papież Franciszek ma na sierpień zaplanowaną wizytę w Portugalii. Może wówczas spotkać się kilkoma ofiarami - podano.