Po tygodniu od tragicznego trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii w niedzielę spod gruzów ratownicy wydobyli dwie żywe osoby. To 7-letni chłopiec i 62-letnia kobieta. W Antiochii zespół chińskich i tureckich ratowników wyciągnął spod gruzów 54-letniego Syryjczyka, Malika Milandiego. Wielu mieszkańców dotkniętego kataklizmem regionu wciąż z nadzieję czeka na informacje o swoich najbliższych.
Czekam na brata, obok jest 50 ludzi. Nie wiadomo, czy ktoś umierał, czy tam są żywi, ale musimy czekać, bo zawsze jest jakaś nadzieja. Nieważne ile dni, musimy czekać. Tak mi jest przykro, że mój brat tu jest, przez sześć dni. I nie wiadomo, czy czekamy na jego ciało...
- relacjonował jeden z mieszkańców Turcji na antenie TVN24.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Agencja Associated Press zwraca uwagę na to, że tydzień po trzęsieniach ziemi smutek i niedowierzanie zamieniają się w gniew. Wiele osób w Turcji ma poczucie, że reakcja na katastrofę była nieskuteczna i nieproporcjonalna do jej skali. Ich zdaniem czas na odnalezienie tych, którzy przeżyli pod gruzami, został zmarnowany.
6 lutego nad ranem ziemia zatrzęsła się na południu Turcji i na północy Syrii. Do tej pory w kataklizmie zginęło ponad 34 tysiące osób. Trzęsienie ziemi zaskoczyło tysiące mieszkańców Gaziantep i Hatay w momencie, gdy spali. Do pierwszych wstrząsów doszło około 4.30 nad ranem. Wstrząsy miały magnitudę 7,8.
Do równie silnego, drugiego trzęsienia doszło dziewięć godzin później. Sejsmolodzy odnotowali prawie tysiąc wstrząsów wtórnych. Siła kataklizmu była ogromna także dlatego, że epicentrum znajdowało się bardzo płytko, zaledwie 19 kilometrów pod ziemią.
Większość ofiar zginęła w Turcji, ale do Syrii dociera bardzo niewielka pomoc ze świata, dlatego specjaliści twierdzą, że faktyczna liczba ofiar w Syrii jest znacznie większa, niż wskazują na to obecnie dostępne dane. W obu krajach na gruzowiskach pracują jeszcze zespoły poszukiwawcze, ale nie ma już większych szans na znalezienie żywych osób.
W Turcji co najmniej milion osób straciło dach nad głową i mieszka teraz w prowizorycznych warunkach lub pod gołym niebem. ONZ szacuje, że w Syrii domy mogło stracić nawet 5 milionów osób. W obu krajach 870 tysięcy osób nie ma teraz dostępu do ciepłych posiłków. Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii jest najtragiczniejszą klęską żywiołową w XXI wieku - liczba jego ofiar przekroczyła już liczbę ofiar trzęsienia ziemi w Iranie w 2003 roku. Wtedy życie straciło ok. 31 tys. osób.
Polscy strażacy z grupy HUSAR pozostają w Turcji w gotowości do wyjazdu na kolejne akcje poszukiwawcze. Jak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej dowódca grupy, brygadier Grzegorz Borowiec, w niedzielę polscy ratownicy opuścili strefę poszukiwań i czekają na informację o osobach, które mogą jeszcze żyć.
Tam teraz wszedł ciężki sprzęt, czyli zagrożenie dla ratowników jest zbyt duże. Nie chcemy ryzykować życia ratowników, więc czekamy na kontakt z osobą poszkodowaną, wtedy zatrzymujemy ciężki sprzęt i nasi ratownicy wchodzą i taką osobę próbują lokalizować
- powiedział Grzegorz Borowiec.
Polscy strażacy wyjechali do Turcji tydzień temu. Od tej pory udało im się odnaleźć i uratować 12 osób. Planowo grupa HUSAR wróci do Polski w środę.
Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii - przez >>stronę PCPM albo przez >>zbiórkę na Facebooku.