W piątek Biały Dom podał, że na polecenie Joe Bidena nad wodami stanu Alaska zestrzelono "obiekt znajdujący się na dużej wysokości". Nie przekazano, czy był to balon. Według amerykańskiej administracji obiekt ten był bezzałogowy.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby przekazał, że obiekt miał "mniej więcej wielkość małego samochodu" i leciał z prędkością około 20-40 mil na godzinę. Znajdował się na wysokości ok. 12 km, co mogło stanowić zagrożenie dla samolotów cywilnych - Kirby podkreślił, że zestrzelono go "ze względu na dużą ostrożność".
Sekretarz prasowy Pentagonu gen. Pat Ryder zaznaczył, że "nie był podobny pod względem wielkości ani kształtu" do chińskiego balonu.
Amerykańskie radary wykryły jego obecność o godz. 21:00 czasu lokalnego w czwartek wieczorem. Ze względów bezpieczeństwa urzędnicy zdecydowali o tymczasowym zamknięciu przestrzeni powietrznej Alaski, a do zbadania obiektu wysłano myśliwce F-35. Prezydent USA dowiedział się o obiekcie, "jak tylko Pentagon miał wystarczającą ilość informacji".
Samolot bojowy ostatecznie zestrzelił obiekt około 13:45 czasu wschodniego w USA w piątek. Stało się to nad Oceanem Arktycznym w pobliżu granicy z Kanadą. Joe Biden powiedział mediom tylko tyle, że usunięcie obiektu "zakończyło się sukcesem".
Gen. Pat Ryder poinformował dziennikarzy, że do zestrzelenia tajemniczego obiektu użyto tego samego typu samolotu i pocisku, z pomocą których zestrzelono chiński balon u wybrzeży Karoliny Południowej w zeszłym tygodniu.
Tylko tyle informacji podano na razie oficjalnie. Jeden z urzędników powiedział w rozmowie z ABC News, że obiekt był "cylindryczny i srebrzystoszary", wyglądem przypominał balon i nie miał "żadnego napędu". Z kolei urzędnik z Departamentu Obrony powiedział "The New York Times", że obiekt rozpadł się na kawałki, gdy uderzył w morze.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, w zeszłą sobotę amerykańskie siły powietrzne zestrzeliły chiński balon. Został zniszczony rakietą wystrzeloną z amerykańskiego myśliwca. W wyniku niewielkiej eksplozji zeszło z niego powietrze i spadł z wysokości 18 tysięcy metrów do Atlantyku. Rozkaz zestrzelenia wydał prezydent Joe Biden.
Chiński balon został po raz pierwszy zauważony kilka dni wcześniej nad Montaną, gdzie znajduje się jedno z trzech amerykańskich pól silosów rakiet balistycznych. Z zestrzeleniem obiektu zwlekano jednak, aż znajdzie się nad Atlantykiem, bo spadające odłamki mogły stanowić zagrożenie dla ludzi.
Pojawienie się balonu spowodowało wzrost napięcia na linii Waszyngton-Pekin. Sekretarz stanu Antony Blinken odwołał planowaną wizytę w Chinach. Biały Dom uznał obecność chińskiego balonu szpiegowskiego w amerykańskiej przestrzeni powietrznej za naruszenie suwerenności USA i złamanie prawa międzynarodowego.
Według urzędników obiekt zestrzelony w piątek był o wiele mniejszy i leciał niżej niż chiński balon.