- Różnego rodzaju ataki hybrydowe, naciąganie struny, prowokacje - to jest broń z arsenału Kremla. Oni się potrafią tym posługiwać znakomicie. Dokonują różnego rodzaju kalkulacji, prowokacji, zamachów w różnych miejscach. Także tutaj to element przekraczania kolejnej granicy - jak zachowają się państwa NATO. W końcu Rumunia jest krajem członkowskim NATO - powiedział na konferencji prasowej po szczycie unijnym Mateusz Morawiecki. Premier odniósł się do informacji dowódcy ukraińskich sił zbrojnych generała Wałerija Załużnego. Załużny przekazał przed południem polskiego czasu, że rosyjskie rakiety Kalibr weszły w przestrzeń powietrzną Rumunii i Mołdawii.
Ministerstwo obrony Rumunii zdementowało później doniesienia, że rosyjski pocisk wkroczył w przestrzeń powietrzną tego kraju. Jak podano, system nadzoru powietrznego rumuńskiej armii wykrył pocisk wystrzelony ze statku w pobliżu Półwyspu Krymskiego, który przeleciał przez Mołdawię i ponownie wleciał na teren Ukrainy. Według rumuńskich służb przeleciał 35 kilometrów od rumuńskiej granicy. Zgodnie z procedurami poderwano dwa samoloty Mig-21.
Informacje strony ukraińskiej potwierdziła z kolei Mołdawia. Kraj nie jest jednak członkiem NATO. Zgodnie z konstytucją Mołdawia jest krajem neutralnym i dotychczas jej władze mówiły, że to nie pozwala na członkostwo w Sojuszu. W tym tygodniu ogłoszono, że kraj jest gotowy na współpracę z NATO.
W związku z incydentem do mołdawskiego resortu spraw zagranicznych wezwano już ambasadora Rosji w Kiszyniowie.
Morawiecki, komentując doniesienia strony ukraińskiej, przywołał wydarzenie w Przewodowie. - To była rakieta ukraińska, ale wyłączną przyczyną tego, że doszło do tej tragedii, był zmasowany atak rakietowy na miasta w zachodniej Ukrainie. Tutaj także Rosjanie będą starali się zdestabilizować tę część flanki wschodniej. Nie dziwi mnie to, przestrzegam wszystkich przed jeszcze dalej posuniętymi prowokacjami rosyjskimi - powiedział premier.