Jak podaje Ukrainska Pravda, Władimir Putin miał rozkazać swojej armii zdobycie Donbasu w ciągu 21 dni - dokładnie do 1 marca 2023 roku. Z ustaleń ukraińskiego wywiadu wynika, że rosyjski dyktator kierował się zapewnieniami podwładnych, którzy przekonują go, że wojna w Ukrainie przebiega zgodnie z planem Moskwy, a wszystkie niepowodzenia "to efekt polityki Zachodu", który dozbraja Kijów.
Z kolei eksperci z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) uważają, że spełnienie żądania Putina w tak krótkim czasie jest nierealistyczne. Powodem ma być "brak wystarczającej siły bojowej" rosyjskiego wojska.
Brytyjskie Ministerstwo Obrony przekazuje z kolei, że Rosja planowała zacząć "wielką ofensywę" już kilka tygodni temu. Celem wojskowych miało być opanowane granic obwodu donieckiego. W tym czasie armia Putina posunęła się w kierunku ukraińskich pozycji o zaledwie kilkaset metrów. Według MON Wielkiej Brytanii jest "mało prawdopodobne", by w najbliższym czasie sytuacja ta uległa zmianie, a Rosja zdobyła wystarczający potencjał bojowy, by zdobyć więcej terenu.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W najbliższych tygodniach Ukraina ma otrzymać zachodnie czołgi - amerykańskie Abramsy i niemieckie Leopardy. Dlatego też Putin ma tak bardzo naciskać na przyspieszenie działań w okolicach Donbasu. Prezydent Rosji ma też nie być świadomy tego, że w rosyjskiej armii pojawiają się niedobory amunicji, sprawnego sprzętu i wyszkolonych żołnierzy.