Na wideo udostępnionym przez turecką agencję informacyjną Ihlas News Agency widzimy akcję ratunkową pięcioletniej dziewczynki w centrum dzielnicy Pazarcik w Kahramanmaras. Ayse i jej brat oraz rodzice zostali pogrzebani pod gruzami domu, w którym mieszkali.
Dziewczynka była uwięziona nieco dalej od reszty rodziny, przez co akcja ratownicza trwała aż siedem godzin. Na nagraniu widzimy, jak pięciolatka cicho szlocha, gdy ratownicy próbują znaleźć sposób na uwolnienie jej spod gruzów.
Ojciec pyta się dziewczynki, jak się czuje, a ona stara się go pocieszyć, mówiąc: "Czuję się dobrze" i "Wszystko w porządku, tato".
Media udostępniają kolejne filmy, na których z zawalonych budynków w Turcji i Syrii ratowane są kolejne osoby, w tym dzieci.
We wtorek rano spod gruzów w jednym z miast w Syrii wydobyto żywego noworodka. Prawdopodobnie matka urodziła córkę już po trzęsieniu w gruzach, bo dziewczynka była wciąż związana z matką pępowiną. Kobieta umarła. Dziewczynka trafiła do szpitala. Jest wyziębiona, ale jej stan jest stabilny.
W sieci krąży też zdjęcie małej syryjskiej dziewczynki, która trzyma w ramionach swojego brata. Oboje spędzili pod gruzami 17 godzin. Dziewczynka cały czas chroniła głowę brata. Fotografię zamieścił na Twitterze przedstawiciel Organizacji Narodów Zjednoczonych w Syrii Mohammad Safa.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W całym regionie Syrii dotkniętym trzęsieniem panują teraz ekstremalnie trudne warunki. Na miejscu jest niewiele ekip ratowniczych, bo pomoc blokują sankcje nałożone na reżim Baszara al-Asada.
Szef Syryjskiego Czerwonego Półksiężyca Khaled Hboubati mówi, że ratownicy nie mają sprzętu do odgruzowywania czy transportu rannych. - To właśnie sankcje są teraz naszym głównym problemem, dlatego apelujemy o ich zniesienie do krajów Unii Europejskiej - mówił szef Czerwonego Pólksiężyca.
Bardzo trudna sytuacja panuje na terenach kontrolowanych przez kurdyjską opozycję. Zarówno władze Turcji, jak i Syrii traktują Kurdów jak wrogów, dlatego region ten jest odcięty od świata i w zasadzie nie docierają tam ani ratownicy, ani pomoc medyczna.
Oficjalne informacje mówią, że w Turcji zginęło co najmniej 5400 osób, a w Syrii 1800 osób. Faktyczna liczba ofiar może jednak być znacznie większa, bo nie wszędzie udało się dotrzeć ratownikom.
Tureckie władze twierdzą, że trzęsienie dotknęło obszar aż 110 tysięcy kilometrów kwadratowych, co można porównać do jednej trzeciej Polski. Według Światowej Organizacji Zdrowia, liczba zabitych w trzęsieniach może przekroczyć 20 tysięcy.
Ratownicy z kilkunastu krajów zmagają się teraz z czasem, by uratować ludzi, którzy są pod gruzami. -Teraz w obszarze dotkniętym kataklizmem pracuje 60 tysięcy osób. Doceniamy, że miliony osób z całego kraju zgłaszają się na miejsce jako wolontariusze - mówi Orhan Tahar, szef tureckiej agencji do spraw katastrof naturalnych.
Tysiące osób, które straciły domy, są teraz w bardzo trudnej sytuacji. Wiele z nich śpi pod gołym niebem albo w samochodach przy temperaturach poniżej zera stopni.
Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii - przez >>stronę PCPM albo przez >>zbiórkę na Facebooku.