Do tragedii doszło w mieście Charly-sur-Marne, 80 kilometrów na wschód od Paryża. Pożar w domu wybuchł krótko po północy z niedzieli na poniedziałek. W budynku, na drugim piętrze przebywali wówczas matka, siedmioro dzieci w wieku od dwóch do 14 lat i ojciec trójki z nich.
Kiedy wybuchł pożar, członkowie rodziny już spali. Tuż przed godz. 1:00 w nocy sąsiedzi wezwali straż pożarną. W akcji brało udział 80 strażaków. Według Agence France-Presse ogień udało się ugasić dopiero nad ranem.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Zginęło osiem osób - matka, pięć dziewczynek i dwóch chłopców. Ojciec trójki dzieci (pozostała czwórka pochodziła z poprzedniego związku kobiety) doznał bardzo poważnych poparzeń. Został przewieziony do szpitala w Château-Thierry.
Na miejscu zdarzenia wciąż pracują służby, które próbują wyjaśnić okoliczności tragedii. Według prokuratora - jak podaje AFP - zapalić się mogła suszarka na pierwszym piętrze budynku. Mężczyzna miał się poparzyć, kiedy zszedł z drugiego piętra na dół i próbował samodzielnie gasić pożar.
Francuska agencja poinformowała również, że ofiary miały się udusić dymem.
W sprawie zostało wszczęte śledztwo.