Epicentrum trzęsienia o magnitudzie 7,8 znajdowało się niedaleko dwumilionowego miasta Gaziantep przy granicy turecko-syryjskiej. Tysiące domów w obu krajach zawaliły się, a tureckie ekipy ratunkowe walczą z czasem, by wyciągnąć spod gruzów jak najwięcej żywych ludzi. Wiadomo już o co najmniej kilkuset ofiarach i tysiącach rannych w Syrii oraz w Turcji. Liczba ofiar cały czas rośnie.
Do tej pory zanotowano aż 40 wstrząsów wtórnych, a część sejsmologów mówi, że mogło to być największe trzęsienie ziemi w historii Turcji. Dramatyczna sytuacja jest prawdopodobnie w obozach dla syryjskich uchodźców po obu stronach granicy. W prowizorycznych warunkach mieszkają tam miliony ludzi.
Do sieci trafiły nagrania z tureckiego miasta Urfa, położonego 150 km na wschód od Gaziantep. Widać na nich jak blok mieszkalny zapadł się na skutek wstrząsu wtórnego. Stojący w pobliżu ludzie uciekali z krzykiem, a ulica pokryła się kłębami kurzu. Filmy udostępniła m.in. Nafiseh Kohnavard, korespondentka BBC na Bliskim Wschodzie.
W Syrii do akcji ratunkowej włączyły się Białe Hełmy, czyli organizacja, która ratowała ludzi spod gruzów w czasie najcięższych nalotów prowadzonych przez syryjską armię. - Nasze zespoły pracują teraz, by wyciągnąć całe rodziny spod zgliszczy. Ale jest nas zbyt mało, by uratować wszystkich uwięzionych. Potrzebujemy pomocy - powiedział rzecznik Białych Hełmów Ismail Alabdallah.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Turcja wprowadziła stan wyjątkowy i poprosiła o międzynarodową pomoc. Ekipy poszukiwawcze na miejsce kataklizmu chcą wysłać Stany Zjednoczone, Holandia, Grecja, Szwecja, Serbia i Izrael, a także Polska. Do Turcji uda się grupa Husar składająca się z 76 strażaków, którym pomoże osiem psów ratowniczych. - Siły PSP udają się do punktu koncentracji w Warszawie - napisał na Twitterze Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.