Po tragicznym trzęsieniu ziemi tureckie władze ogłosiły "alarm poziomu 4", co oznacza, że potrzebują międzynarodowej pomocy - podał Reuters. Turecka agencja ds. zarządzania katastrofami wezwała już do takiego wsparcia.
Gotowość pomocy zgłosili między innymi Polacy. Poinformował o tym minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. "W związku z trzęsieniem ziemi w Turcji i apelem tureckich władz o pomoc zaproponowałem wysłanie na miejsce ciężkiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR złożonej z 76 strażaków i 8 psów ratowniczych" - napisał, dodając, że czeka na odpowiedź Turcji.
Ta odpowiedź już nadeszła. Około 8:30 rano Komendant Główny Straży Pożarnej Andrzej Bartkowiak ogłosił, że oferta pomocy ze strony Polski została zaakceptowana. "Siły PSP udają się do punktu koncentracji w Warszawie. Jeszcze dziś ruszamy z pomocą" - napisał Bartkowiak.
Trzęsienie ziemi, które nawiedziło południową Turcję, miało siłę 7,9 stopnia. W Turcji i sąsiedniej Syrii zginęły setki osób. Z powodu wstrząsu zostało zniszczonych wiele budynków. Trwa akcja poszukiwawczo - ratunkowa.
- Nasza misja jest zaplanowana na co najmniej kilka dni, w zależności od tego, jakie będą potrzeby na miejscu. Jesteśmy przygotowani na co najmniej siedem dni pracy, a być może nawet dłużej - precyzował w TVN24 Karol Kierzkowski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, który powtórzył, że grupa HUSAR jeszcze dziś wyruszy na miejsce tragedii.
- Trafiło na teren zurbanizowany, zamieszkały, jak widać na nagraniach budynki się kładą. To bardzo trudna sytuacja dla ratowników i tego rejonu, bo natychmiastowa pomoc jest potrzebna w każdym zakątku tych miejscowości - dodawał.