Amerykanie zestrzelili chiński balon szpiegowski. Teraz szukają jego szczątków

Amerykańskie siły powietrzne zestrzeliły chiński balon wywiadowczy, podejrzewany o prowadzenie inwigilacji nad terytorium Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęła się operacja zlokalizowania i wydobycia szczątków balonu.

Według świadków w kierunku balonu została wystrzelona rakieta, która spowodowała niewielką eksplozję, po której lecący na wysokości 18 tysięcy metrów balon spadł do Oceanu. Doszło do tego w okolicy miejscowości Myrtle Beach, na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Pentagon potwierdził, że balon został zniszczony i że rozkaz zestrzelenia wydał prezydent Joe Biden.

Kilka godzin wcześniej amerykański przywódca, pytany co zamierza zrobić z balonem, odpowiedział: - Zajmiemy się tym.

Po zestrzeleniu Biden powiedział mediom, że rozkaz zestrzelenia balonu wydał już w środę. Wojsko czekało na to, żeby przemieścił się znad lądu nad wodę, bo to najbezpieczniejsze miejsce na zestrzelenie. Jak wynika z oświadczenia Białego Domu, dowódcy stwierdzili, że w przypadku zestrzelenia balonu nad lądem spadające odłamki mogłyby stanowić zagrożenie dla ludzi na dużej przestrzeni, w związku z wielkością balonu, jego ciężarem i wysokością, na jakiej się znajdował. 

Krótko przed zestrzeleniem Federalna Administracja Lotnicza wydała na wniosek Pentagonu tymczasowy nakaz wstrzymania cywilnego ruchu powietrznego w stanach Karolina Północna i Południowa.

Sygnał na cześć asa myśliwskiego z czasów I wojny światowej

W operacji brały udział dwa myśliwce F-22. Używały sygnału wywoławczego "FRANK", co jest nawiązaniem do imienia Franka Luke'a, amerykańskiego asa myśliwskiego z czasów I wojny światowej. Luke posiadał tytuł honorowy Balloon Buster dla lotników, którzy zestrzelili pięć lub więcej balonów obserwacyjnych wroga. W jego przypadku było to 14 zwycięstw nad balonami.

Chiński balon został po raz pierwszy zauważony kilka dni temu nad Montaną, gdzie znajduje się jedno z trzech amerykańskich pól silosów rakiet balistycznych. 

Pojawienie się balonu spowodowało odwołanie wizyty w Pekinie sekretarza stanu Anthony’ego Blinkena. Biały Dom i Pentagon oświadczyły, że obecność chińskiego balonu szpiegowskiego w amerykańskiej przestrzeni powietrznej jest oczywistym naruszeniem suwerenności USA i złamaniem prawa międzynarodowego.

Rząd USA wykrył i śledzi szpiegowski balon

Wysoki rangą urzędnik amerykańskiego Departamentu Obrony przekazał, że Stany Zjednoczone mają "bardzo duże przekonanie", iż jest to chiński balon, który "przelatywał nad ważnymi lokalizacjami w celu zebrania informacji" - podaje Associated Press. Jednym z miejsc, w których zauważono balon, był stan Montana, gdzie znajduje się jedno z trzech krajowych pól silosów rakietowych w Malmstrom Air Force Base.

Pentagon przekazał wcześniej w oficjalnym komunikacie, że jest to balon szpiegowski. "Rząd Stanów Zjednoczonych wykrył i śledzi szpiegowski balon obserwacyjny poruszający się na dużej wysokości, który znajduje się obecnie nad kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi" - czytamy w oświadczeniu, pod którym podpisał się rzecznik Gen. Patrick Ryder.

Więcej o: