Rankiem 3 lutego na całym terytorium Ukrainy ogłoszono alarm przeciwlotniczy. W tym czasie rosyjski MiG-31 wystartował z Białorusi. Jak podaje Ukraińska Prawda, myśliwiec ten może przenosić pociski hipersoniczne Kindżał.
Alarm oznacza zagrożenie atakiem rakietowym. W tym czasie należy udać się do schronów.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Według informacji ukraińskiego Sztabu Generalnego Rosjanie szturmowali w obwodach donieckim i ługańskim. To właśnie tam najprawdopodobniej może nastąpić rosyjska ofensywa. Władimir Putin bowiem dąży do zajęcia całego Donbasu.
Zdaniem eksperta do spraw wojskowości Ołeksija Hetmana, obecne ataki na tym kierunku mogą być właśnie początkiem rosyjskiego natarcia. Jak zaznaczył na antenie telewizji 24 Kanał, odnosi wrażenie, że Rosjanie już zaczęli ofensywę. Dodał, że nie jest ona raptowna, a wróg przemieszcza wojsko i powoli wzmacnia te pozycje, które zajmuje obecnie.
Ekspert podkreślił, że jeśli kiedyś analizowana będzie historia tej wojny, to stwierdzimy, że na początku lutego rozpoczęła się ofensywa.
Rosjanie na wschodzie, w okolicach Bachmutu, dokonali rotacji wojsk. Dotychczas aktywne tam oddziały najemników z Grupy Wagnera przerzucili na południe, na ich miejsce zaś przywieźli oddziały wojsk desantowych.
W piątek nad ranem siły rosyjskie zaatakowały rejon miasta Izium. Jeden z pocisków uderzył w dom. Zginęło dwóch braci w wieku 49 i 42 lat. Ich 70-letni ojciec został ranny i przewieziony do szpitala.
W piątek w Kijowie ma się odbyć szczyt Unia Europejska-Ukraina. To będzie pierwsze tego typu wydarzenie od czasu rosyjskiej napaści pod koniec lutego i pierwszy od momentu otrzymania przez Ukrainę statusu kandydata do UE w czerwcu ubiegłego roku.
- Uważam, że Ukraina zasługuje na rozpoczęcie negocjacji członkowskich z Unią już w tym roku - podkreślił prezydent Wołodymyr Zełenski po czwartkowym spotkaniu z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Na razie jednak żadne konkretne deklaracje nie padły.