Późnym wieczorem w środę rosyjskie wojska ostrzelały Kramatorsk na wschodzie Ukrainy (obwód doniecki). Z najnowszych informacji podawanych przez policję wynika, że Rosjanie wystrzelili pocisk, który doszczętnie zniszczył jeden budynek mieszkalny i uszkodził co najmniej siedem innych. Zginęły trzy osoby, a 20 zostało rannych. Pod gruzami wciąż mogą być uwięzieni ludzie.
Trwa akcja poszukiwawczo-ratunkowa. Na miejscu zdarzenia pracuje 11 zespołów dochodzeniowych, eksperci od materiałów wybuchowych, przewodnicy psów, ratownicy medyczni, policja patrolowa i inne jednostki. Mieszkańcy są ewakuowani do miejscowej szkoły, gdzie utworzono schron.
Szef administracji wojskowej obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko poinformował, że okupanci w ataku użyli precyzyjnej rakiety Iskander. Jak zaznaczył, Rosjanie specjalnie celowali w centralną dzielnicę miasta, aby zastraszyć ludność, siać panikę, stosując taktykę spalonej ziemi.
Więcej informacji o wojnie w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Rosyjski ostrzał Kramatorska skomentował prezydent Ukrainy. "Budynek mieszkalny, uderzenie rakietowe. Zginęli cywile, część nadal jest uwięziona pod gruzami. To nie jest powtórka z historii, taka jest codzienność naszego kraju. Kraju, który graniczy z absolutnym złem" - napisał Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych. "Jedynym sposobem na powstrzymanie rosyjskiego terroryzmu jest jego pokonanie. Czołgami, myśliwcami, rakietami dalekiego zasięgu" - podkreślił.
Zełenski złożył kondolencje bliskim ofiar i zapowiedział, że Ukraina znajdzie i ukarze odpowiedzialnych za ten atak. "Nie zasługują na łaskę" - przekazał.