Ukraiński żołnierz: walka z wagnerowcami to jak filmy o zombie. "Depczą po zwłokach swoich przyjaciół"

- Przechodzą nad zwłokami swoich przyjaciół, depcząc po nich. Jest bardzo, bardzo prawdopodobne, że dostają jakieś narkotyki przed atakiem - tak o najemnikach z Grupy Wagnera mówił w rozmowie z CNN Andrij, ukraiński żołnierz. Mężczyzna opowiedział o walkach, jakie musiał stoczyć z wagnerowcami.

Amerykańska telewizja CNN rozmawiała z Andrijem, jednym z żołnierzy mieszkającym w bunkrze znajdującym się w rejonie Bachmutu. Mężczyzna od kilku tygodni zmaga się z atakami najemników z Grupy Wagnera.

- Walczyliśmy przez około 10 godzin z rzędu. I to nie były zwykłe fale, to było nieprzerwane. To tak, jakby nie przestawali się pojawiać (...). Po naszej stronie było około 20 żołnierzy. Powiedzmy, że z ich strony było 200 - relacjonował jedną z takich sytuacji. Ostatecznie pod koniec dnia Grupa Wagnera wycofała się.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

CNN wyjaśnia, że Grupa Wagnera przy pierwszym uderzeniu wykorzystuje nieprzeszkolonych i słabo wyposażonych byłych więźniów. Dopiero później wysyłani są bardziej doświadczeni bojownicy.

- Grupa, powiedzmy, 10 żołnierzy osiąga 30 metrów, a potem zaczyna okopywać się, aby utrzymać pozycję - mówił Andrij.

Andriej MiedwiediewByły dowódca Grupy Wagnera o Prigożynie: To diabeł

Walki z Grupą Wagnera ukraiński żołnierz porównał do scen z filmu o zombie. - Przechodzą nad zwłokami swoich przyjaciół, depcząc po nich. Jest bardzo, bardzo prawdopodobne, że dostają jakieś narkotyki przed atakiem - stwierdził Andrij.

- Większość moich ludzi to ochotnicy. Mieli dobrze prosperujące firmy, dobre prace, dobre zarobki, ale przyjechali walczyć za ojczyznę - dodał.

Grupa Wagnera to utworzona w 2014 r. prywatna firma wojskowa mająca powiązania z rosyjskim wywiadem wojskowym. Jej założycielem jest były oficer wywiadu Dmitrij Walerjewicz Utkin ps. Wagner.

Zobacz wideo Amerykańskie czołgi w Ukrainie. Reiter: Scholz uczynił z tego własny sukces

Wojna w Ukrainie. Możliwa duża rosyjska ofensywa

Analityczka do spraw Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Anna Maria Dyner ocenia, że Rosjanie prawdopodobnie szykują się do kolejnej dużej ofensywy na terytorium Ukrainy. Atak może nastąpić w wielu miejscach frontu, jednak ponowne uderzenie na Kijów jest w tym momencie mało prawdopodobne.

Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreśliła w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że celem rosyjskiej ofensywy jest zarówno przejęcie inicjatywy na froncie, jak i uspokojenie nastrojów w rosyjskim społeczeństwie.

Eksplozja auta, w którym znajdowali się oficerowie RosgwardiiKrym: partyzanci wysadzili auto z oficerami Rosgwardii

- Wygląda na to, że Rosja najpewniej wiosną będzie chciała przeprowadzić dużą ofensywę. To również ważne z politycznego punktu widzenia, coraz częściej podnoszone są głosy, że nie udało się dotąd osiągnąć żadnego z celów - powiedziała ekspertka.

Analityczka PISM zaznaczyła, że atak może nastąpić w kilku miejscach jednocześnie, jednak tylko jedno natarcie będzie kluczowe. W tym momencie mało prawdopodobny jest atak na Kijów z terytorium Białorusi. - Na razie nie obserwujemy formowania żadnego znacznego rosyjskiego ugrupowania na terytorium Białorusi. Bez tego trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek natarcie - stwierdziła.

Bracia Wiktor i Kostiantyn Krawczenko razem zgłosili się na ochotnika do służby wojskowej i razem zginęli.Nazywano ich Brat 1 i 2. "Mama dowiedziała się o ich śmierci w urodziny"

O spodziewanej rosyjskiej ofensywie mówią także ukraińskie władze. Może ona nastąpić w najbliższych tygodniach. Najbardziej prawdopodobne jest, że Rosjanie uderzą w Donbasie. Zdaniem ukraińskich ekspertów Rosjanie mogą nasilić także ataki również w obwodzie zaporoskim, aby osłaniać główne uderzenie.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: