Skargę do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze Liberalno-Demokratyczna Partia Białorusi (LDPB) złożyła w październiku ubiegłego roku. Zawnioskowała w niej o ściganie prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego i ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.
Napisano w niej, że w Polsce mają "formować się grupy zbrojne", których celem rzekom ma być "przejęcie kontroli nad sąsiednim państwem i zmiana białoruskiego porządku konstytucyjnego przy użyciu siły zbrojnej". "Doskonale wiadomo o lokalizacji na terytorium Polski ośrodków szkolenia bojowego, w których pracują nie tylko polscy, ale także amerykańscy instruktorzy wojskowi, a także specjaliści z innych krajów NATO" - stwierdziła LDPB, zaznaczając, że ma to być "akt agresji" ze strony Polski.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Odpowiedź z Hagi, podpisana przez szefa działu informacji i dowodów Biura Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego, Marka Dillona - przyszła z końcem stycznia. "Międzynarodowy Trybunał Karny podlega Statutowi Rzymskiemu, który nadaje mu bardzo specyficzną i dokładnie określoną jurysdykcję i mandat. A główną cechą Statutu Rzymskiego jest to, że sąd może sprawować jurysdykcję nad osobami fizycznymi tylko w przypadku najpoważniejszych przestępstw, które dotyczą całej społeczności międzynarodowej. Chodzi o ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne" - czytamy w piśmie, cytowanym przez portal zerkalo.io.
"Z obecnie dostępnych informacji wynika, że zachowanie opisane w Państwa piśmie nie mieści się w tych ścisłych definicjach. W związku z tym, że zarzuty wydają się wykraczać poza jurysdykcję sądu, prokurator potwierdził, że obecnie nie ma podstaw do kontynuowania dalszego śledztwa" - podkreślił Międzynarodowy Trybunał Karny.
Aleh Hajdukiewicz, który stoi na czele Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi, stwierdził, że "ta odpowiedź nikogo nie zaskoczyła". - W naszym pozwie wskazaliśmy na konkretne fakty dotyczące szkolenia bojowników na terytorium wielu krajów, w tym Polski, do zbrojnej inwazji, sabotażu i terroryzmu na terytorium Białorusi. Fakty są oczywiste, zostały wskazane w naszym piśmie - mówił, jak cytuje belsat.eu.
Jak dodał - jego zdaniem - świadczy to o "podwójnych standardach", a także o kompromitacji prawa międzynarodowego. - Wniosek: Białoruś ma prawo bronić się w sposób, w jaki uznamy za właściwy, zgodnie z prawem. Nie będzie rozmów z terrorystami - stwierdził.
Przypomnijmy, że reżim Łukaszenki od początku wojny na wschodzie rzuca na Polskę i polskie władze oskarżenia o chęć zajęcia terytoriów zarówno Białorusi, jak i Ukrainy brutalnie atakowanej przez Rosję. Jest to element wojny informacyjnej i próby oczernienia Polski na arenie międzynarodowej, co ma służyć m.in. zrzuceniu na nasz kraj części winy za napaść na suwerenny kraj, której dokonała armia Putina.