W wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel" Olaf Scholz zapowiedział, że nadal będzie próbował wpłynąć na prezydenta Rosji Władimira Putina w bezpośrednich rozmowach. "Będę ponownie rozmawiał z Putinem przez telefon, bo uważam, że trzeba ze sobą rozmawiać" - stwierdził. "To do Putina należy podjęcie decyzji o wycofaniu wojsk z Ukrainy i zakończenie tej strasznej, bezsensownej wojny, która kosztowała już setki tysięcy istnień ludzkich" - oświadczył kanclerz Niemiec.
Jak zauważa Agencja Reutera, do wypowiedzi Scholza odniósł się w niedzielę Kreml. - Na razie nie ma w harmonogramie uzgodnionych rozmów z kanclerzem. Putin był i pozostaje otwarty na kontakty - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez propagandową agencję informacyjną RIA Novosti.
Putin i Scholz ostatni raz rozmawiali telefonicznie na początku grudnia. Rosyjski przywódca powiedział wówczas, że niemiecka i zachodnia linia wobec Ukrainy jest "niszczycielska" i wezwał Berlin do ponownego przemyślenia swojego podejścia - przypomina Reuters.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W rozmowie z "Tagesspiegel" Scholz odniósł się także do decyzji o dostarczeniu czołgów dla Ukrainy. Polityk wezwał do rozwagi w debacie o dalszych dostawach broni dla tego kraju. Zaznaczył w rozmowie z gazetą, że przestrzega przed "wchodzeniem w ciągłą rywalizację i przebijanie się nawzajem, jeśli chodzi o systemy broni" w związku z obecnymi żądaniami dostarczenia Ukrainie myśliwców. Jak powiedział, obawia się "konkursu ofert" na systemy uzbrojenia.
Po zobowiązaniu się Niemiec i innych państw zachodnich do dostarczenia Ukrainie czołgów jej prezydent, Wołodymyr Zełenski, zwrócił się w środę (25.01.2023) m.in. o samoloty. Niemiecki rząd to odrzuca.
"Jako kanclerz muszę zrobić wszystko, by wojna Rosji z Ukrainą nie przerodziła się w wojnę między Rosją a NATO" - podkreślił Olaf Scholz w wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel". Jak dodał, "takiej wojny nie ma i on nie pozwoli na taką eskalację". "W rządzie panuje co do tego całkowita zgoda, a minister spraw zagranicznych Niemiec też tak to widzi" - zaznaczył kanclerz.