"Rząd Ukrainy właśnie wydał komunikat, że nasz bayraktar jest już w Ukrainie i wchodzi do służby wojskowej!" - napisał na Facebooku Sławomir Sierakowski.
Twórca zbiórki poinformował również, że razem ze stroną ukraińską i turecką wybrano cztery bardzo duże projekty pomocy społecznej, w tym jeden na specjalną prośbę Ministra Obrony Narodowej Ukrainy Ołeksija Reznikowa.
"Nasza, łącznie wynosząca blisko 50 mln zł, pomoc dla Ukrainy (największa w historii!) trafi do wojska i najbardziej potrzebujących! A Pan Jacek, dla którego zebraliśmy 178 tys. zł, szybko dochodzi do zdrowia! Daliśmy radę!!!" - napisał Sierakowski.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, dziennikarz Sławomir Siarkowski zainicjował wielką zbiórkę na zakup drona bayraktar dla Ukrainy. Pod koniec lipca ubiegłego roku się zebrać potrzebne 22,5 mln w rekordowym tempie i przy wsparciu oraz zaangażowaniu wielu darczyńców.
Dron produkcji tureckiej służy m.in. do przeprowadzania rozpoznania, naprowadzania artylerii i do bezpośrednich ataków bombowych. Ma 6,5 metrów długości, a rozpiętość jego skrzydeł to 12 metrów. Może pozostawać w powietrzu do 27 godzin, średnia prędkość przelotowa drona to 130 km/h, a maksymalna - 220 km/h.
Sierakowski informował, że bayraktar z Polski dostał nazwę "Marik". "Tak mówią mieszkańcy Mariupola, gdzie zamierzają wrócić po jego uwolnieniu. Zatem taka nazwa jest już namalowana w języku polskim po jednej stronie drona i w języku ukraińskim na drugiej" - pisał publicysta.