Moskiewski reżim w ubiegłym roku ogłosił aneksje ukraińskich obwodów: ługańskiego, donieckiego, chersońskiego i zaporoskiego. Działania Kremla potępiły demokratyczne państwa, w tym Polska, oraz międzynarodowe organizacje. Włączenie tych ziem do Rosji nie tylko jest nielegalne, ale ma też - zdaniem prawników - znamiona zbrodni wojennej.
Analitycy wojskowi podkreślają, że Moskwa nie kontroluje całego obszaru, którego aneksję ogłosiła, a krótko po tej decyzji rosyjska armia uciekła z Chersonia. Taki sam charakter "politycznej i propagandowej farsy" będą - zdaniem niezależnych dziennikarzy - miały wybory zorganizowane na okupowanych terenach.
Według portalu Meduza - Kreml w swoich analizach nie bierze pod uwagę ani tego, że rosyjska armia może zostać wyparta z tego obszaru, ani ewentualnego buntu miejscowej ludności. W ocenie analityków wojskowych kolejny raz otoczenie Władimira Putina podejmuje decyzje oderwane od rzeczywistości.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Tymczasem niezależny białoruski portal Nowy Czas informuje, że sześć zakładów w Białorusi produkuje elementy dla fortyfikacji przeciwpancernych, które Rosjanie rozbudowują na swoich granicach z Ukrainą oraz na Krymie.
Chodzi przede wszystkim o "zęby smoka" - betonowe przeciwczołgowe konstrukcje, które w dużych ilościach są instalowane na tzw. linii Wagnera w oczekiwaniu na natarcie wojsk ukraińskich.
Eszelony załadowane białoruską produkcją regularnie wyruszają z Homla i Witebska w stronę Rosji. Agresorzy wykorzystują takie elementy do budowy tzw. linii obrony w obwodzie biełgorodzkim Federacji Rosyjskiej, która ma być przedłużeniem tzw. linii Wagnera w obwodach ługańskim i donieckim.