W poniedziałek Radosław Sikorski na antenie Radia ZET odpowiedział na pytanie, czy jego zdaniem polskie władze rozważały "rozbiór Ukrainy". W odpowiedzi Radosław Sikorski stwierdził, że na początku wojny polski rząd miał moment zawahania.
To teza, którą promuje w mediach rosyjska propaganda i którą przywołała rzeczniczka MSZ Rosji. Maria Zacharowa odebrała wypowiedź Sikorskiego jako potwierdzenie rozpowszechnianej przez Kreml teorii.
Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie
- ocenił były szef polskiej dyplomacji. Dodał, że gdyby nie bohaterstwo prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i pomoc Zachodu, "to różnie mogło być".
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
"Cóż za zdumiewające rewelacje zwolenników prawa międzynarodowego wychodzą na jaw każdego dnia. Były polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że Warszawa rozważała opcję podziału Ukrainy na początkowym etapie specjalnej operacji wojskowej Rosji" - napisała Zacharowa na Telegramie.
Do wpisu rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych dołączyła swoje słowa z 23 maja 2022 r. o tym, że prezydent Ukrainy ustalił specjalny status cudzoziemców, Polaków, w Ukrainie. "Pod pozorem zachowania własnej tożsamości reżim kijowski ją niszczy. Teraz robi coś bezprecedensowego - legalizuje de facto zajęcie swojego kraju" - stwierdziła, atakując Ukraińców i Polaków.
Słowa Zacharowej przytoczył Paweł Szrot z Kancelarii Prezydenta RP.
To była kwestia czasu. A stwierdzenie "rząd się wahał" to ordynarne kłamstwo. Wsparcie Prezydenta Andrzeja Dudy i uzbrojenie z Polski docierały na Ukrainę jeszcze przed otwartą agresją. Tak czy inaczej, Radosław Sikorski stał się bohaterem kremlowskiej propagandy i musiał to przewidywać
- skwitował szef gabinetu Andrzej Dudy.
"Wypowiedź Radosława Sikorskiego nie różni się niczym od rosyjskiej propagandy" - stwierdził dobitnie premier Mateusz Morawiecki. Zaznaczył, że były minister spraw zagranicznych musi ważyć słowa. "Oczekuję wycofania tych haniebnych stwierdzeń. Wzywam opozycję do odcięcia się od deklaracji Radosława Sikorskiego" - napisał szef rządu na Twitterze.
Sam Sikorski próbował doprecyzować swoją wypowiedź. Wytłumaczył fragment, w którym mówił, że rząd "miał moment zawahania".
Miał moment zawahania w swej polityce wobec Ukrainy. Bo miał. A Orban ma do dzisiaj. Powiedziałem też, że w sprawie Ukrainy mamy zgodę ponad podziałami. Choć my nie proponowalibyśmy, jak to zrobił Kaczyński, misji NATO na zachodniej Ukrainie bez uzgodnienia z Sojuszem
- dodał Sikorski.
Nie po raz pierwszy Radosław Sikorski spotkał się z uznaniem Zacharowej. Pod koniec września ubiegłego roku były szef MSZ wywołał burzę, dziękując Stanom Zjednoczonym za wyciek z gazociągów Nord Stream 1 i 2. Wówczas pojawiały się spekulacje, że instalacja mogła paść ofiarą zamierzonego ataku. Mówiły o tym premierki Szwecji i Danii. Nikt przed Sikorskim nie połączył jednak z wyciekami działania Stanów Zjednoczonych.
Czy to oficjalne przyznanie, że był to atak terrorystyczny?
- pytała rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Na tweeta odpowiedział także Dmitrij Poljanskij, pierwszy zastępca stałego przedstawiciela Rosji w ONZ. "Dziękuję @radeksikorski za wyjaśnienie, kto stoi za tymi atakami w terrorystycznym stylu na infrastrukturę cywilną!" - napisał w komentarzu do wpisu polskiego dyplomaty.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>