Putin odwrócił się od Prigożyna? ISW: Jego gwiazda zaczyna gasnąć, nie dotrzymał obietnic

Jewgienij Prigożyn, właściciel grupy Wagnera, nie dotrzymał obietnic i nie zdobył Bachmutu, a jedynie nadwyrężył rosyjskie zapasy pocisków precyzyjnych. W związku z tym jego gwiazda gaśnie, a Władimir Putin znów zaczyna stawiać na regularną armię i resort obrony - piszą analitycy z Instytutu Badań nad Wojną.

Jewgienij Prigożyn, rosyjski oligarcha, jest właścicielem grupy Wagnera, prywatnej organizacji wojskowej, która współpracuje z rosyjską armią i bierze czynny udział w inwazji na Ukrainę. Wcześniej był zwykłym przestępcą i więźniem obozów karnych, dziś to jeden z najważniejszych ludzi w Rosji. Zdaje się jednak, że jego pięć minut powoli dobiega końca - oceniają w najnowszym raporcie analitycy Instytutu Studiów nad Wojną (ISW). "Wygląda na to, że Putin przestał polegać na Prigożynie i jego nieregularnych siłach, a zamiast tego ponownie zamierza zaufać Gierasimowowi, Szojgu i konwencjonalnej rosyjskiej armii" - czytamy.

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Morawiecki o przekazaniu przez Niemcy Leopardów dla Ukrainy: Bronią się przed tym, jak diabeł przed święconą wodą

Jewgienij Prigożyn nie odniósł znaczących sukcesów. Putin zmienia podejście

"Prezydent Rosji Władimir Putin najprawdopodobniej zwrócił się do Prigożyna oraz do sojusznika Prigożyna, generała armii Siergieja Surowikina, aby kontynuować wysiłki w celu zdobycia terenu i złamania woli Ukrainy i jej zachodnich zwolenników do kontynuowania wojny po tym, jak konwencjonalne rosyjskie siły dotarły w swoich działaniach do punktu kulminacyjnego i […] doznały katastrofalnych porażek" - pisze ISW w najnowszym raporcie.

Jak pisze amerykański think tank, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oraz szef Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej gen. Walerij Gierasimow, który od niedawna jest także bezpośrednim dowódcą wojny przeciwko Ukrainie, "skupili się na mobilizacji rosyjskich rezerwistów i poborowych oraz stworzeniu warunków do poprawy wyników przez konwencjonalne wojsko rosyjskie".

Dlatego też - zdaniem analityków - Putin najwyraźniej zdecydował się dać szansę Prigożynowi i Surowikinowi. Mieli do dyspozycji zmobilizowanych jeńców z jednej strony, a z drugiej - brutalną kampanię powietrzną wymierzoną w ukraińską infrastrukturę cywilną, a mimo to nie osiągnęli sukcesu. 

Grupa Wagnera nie zdobyła Bachmutu, a ataki na infrastrukturę krytyczną Ukrainy doprowadziły wyłącznie do cierpienia ludności cywilnej i nadwyrężenia zapasów rosyjskich pocisków precyzyjnych. 

Władimir Putin chce naprawić reputację resortu obrony

Jak czytamy w analizie, Putin chce odbudować nadwyrężony porażkami w 2022 r. autorytet rosyjskiego resortu obrony. Ma to dwie strony medalu. Z jednej strony zaangażowanie zawodowych oficerów, takich jak Gierasimow, zmniejsza prawdopodobieństwo, że dyktator ulegnie "szalonym żądaniom skrajnie prawicowej, prowojennej frakcji", a to z kolei minimalizuje ryzyko "nieracjonalnej eskalacji". Natomiast z drugiej - jest to czerwone światło ostrzegawcze dla NATO i znak, że musi zadbać o swoje przyszłe bezpieczeństwo. 

ISW uspokaja również, że groźby nuklearne, m.in. przewodniczącego rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesława Wołodina, to element wojny informacyjnej, mającej na celu zniechęcenie Zachodu do udzielania Ukrainie dalszej pomocy militarnej.

Przypomnijmy, Wołodin, odnosząc się do spotkania grupy kontaktowej ds. wsparcia obronnego Ukrainy w Ramstein, powiedział, że ataki na Rosję z zachodniej broni "spowodują kontratak z użyciem potężniejszej broni". Jak stwierdził, politycy z USA, Francji i Niemiec "muszą zdać sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności wobec ludzkości".

Doniesienia na temat nowych dostaw broni na Ukrainę skomentował również 19 stycznie Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla. - Przeniosłoby to konflikt na nowy poziom jakościowy, co nie wróży dobrze globalnemu i paneuropejskiemu bezpieczeństwu - powiedział. 

Więcej o: