S-400 w parkach, pancyry na dachach i pod domem Putina. Kreml otacza się dodatkową bańką

Choć wokół Moskwy jest od dekad krąg z systemów przeciwrakietowych i przeciwlotniczych, to Kreml niespodziewanie zaczął dodawać kolejną warstwę obrony. W centrum miasta, w parkach i na dachach budynków pojawiają się radary, wyrzutnie rakiet i działka. Nie ma jasności, czego boi się Kreml albo co chce w ten sposób osiągnąć.

Informacje o niecodziennej aktywności wojska w Moskwie pojawiają się od pierwszych dni stycznia. Wówczas mieszkańcy zaczęli donosić, że na terenach pól eksperymentalnych Akademii Rolniczej im. Timizariewa pojawiło się wojsko z ciężkim sprzętem budowlanym. Zaczęto grodzić teren i lać asfalt. Niemal równocześnie kilka kilometrów dalej na terenie parku narodowego Łosiowy Ostrów zaczęło dziać się coś podobnego. Pod ochroną wojska zaczęto ciąć drzewa, grodzić teren i lać asfalt.

Po kilku dniach, w połowie stycznia, obserwujący rozwój sytuacji okoliczni mieszkańcy zaczęli wrzucać do sieci zdjęcia tego, co się pojawiło na przygotowanym terenie - systemy przeciwlotnicze. Konkretnie charakterystyczne radary i wyrzutnie kompleksu S-400, służącego głównie do zwalczania samolotów na średnich i dalekich dystansach, a w ograniczonym zakresie też do strącania rakiet.

Po kilku kolejnych dniach sprawa miała ciąg dalszy. 18 stycznia do sieci trafiły zdjęcia i nagrania pokazujące umieszczanie systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych krótkiego zasięgu pancyr na dachach wysokich budynków w ścisłym centrum Moskwy. Jedna na Ministerstwie Obrony, druga na obiekcie należącym do Ministerstwa Edukacji. Dźwigami podniesiono na dachy całe samobieżne wyrzutnie - ciężarówkę z zamontowanymi generatorami, kabiną dowodzenia, radarem, wyrzutniami rakiet i działkami. Razem ważące pod 30 ton.

Dzień później do sieci trafiło też nagranie systemu pancyr z pracującym radarem ustawionego na skraju terenu prezydenckiej rezydencji w podmoskiewskim Nowym-Ogariowie.

Obrona na minimalnym dystansie

Oba systemy pancyr znajdują się w odległości mniej niż 4 kilometrów od Kremla, choć niemal po jego przeciwnych stronach. Zasięg ich działek pokrywa ten obiekt, rakiet zdolnych polecieć znacznie dalej tym bardziej. Widać to na tych mapkach.

Systemy S-400 ze swoich pozycji są w stanie bronić całej Moskwy, bo ich zasięg jest liczony w dziesiątkach kilometrów. Dlatego też trudniej zrozumieć sens ich umieszczania tak blisko centrum miasta. Być może Rosjanie obawiają się jakiegoś rodzaju ataku, przed którym S-400 może najlepiej bronić na krótkich dystansach? Atak na minimalnej wysokości? Atak rakietą balistyczną krótkiego zasięgu, do której przechwycenia zawsze dobrze być jak najbliżej jej celu?

Ze zrozumieniem rozmieszczenia pancyrów jest łatwiej. Umieszczanie tego rodzaju systemów obrony krótkiego zasięgu w centrach miast na wysokich budynkach nie jest niczym niespotykanym. Na przykład Amerykanie postawili na dachach budynków w Waszyngtonie kilka wyrzutni systemu przeciwlotniczego bardzo krótkiego zasięgu avenger. Tylko zrobili to w sposób znacznie bardziej zaplanowany, bo na dachy trafiły same wyrzutnie, bez standardowo przewożącego je pojazdu. Wraz z systemami krótkiego zasięgu NASAMS rozmieszczonymi już normalnie na obrzeżach miasta, avengery tworzą unikalny w USA system obrony centrum administracyjnego państwa przed jakimś zaskakującym atakiem powietrznym na małą skalę.

Broń przeciwlotniczą krótkiego albo bardzo krótkiego zasięgu można spotkać też rutynowo na budynkach na przykład w Seulu czy Singapurze. Incydentalnie stawiana jest w innych miastach podczas jakichś ważnych wydarzeń. Zazwyczaj nie jest to rozwiązane pomyślane na odpieranie zmasowanych ataków lotniczych podczas wojny konwencjonalnej, ale na powstrzymanie samolotu z samobójcą za sterami, małego roju dronów uderzeniowych, czy kilku rakiet manewrujących dalekiego zasięgu.

Zobacz wideo

Ukraińcy czymś nastraszyli

Czego obawia się Kreml, że nagle postanowiono tak wzmocnić jego obronę? Trudno powiedzieć. Ukraina nie ma konwencjonalnego uzbrojenia o zasięgu pozwalającym zagrozić Moskwie. Nie jest jednak wykluczony jakiegoś rodzaju atak dywersyjny. Ukraińcy (najpewniej, bo oficjalnie się nie przyznali) zdołali już podstępem poważnie uszkodzić most Krymski, oraz regularnie atakują pojazdami bezzałogowymi różne cele na Krymie i w rosyjskich rejonach przygranicznych. Udało im się też dwa razy trafić dronami (prawdopodobnie) w główną bazę rosyjskich bombowców strategicznych w Saratowie, która jest nawet dalej od terenów kontrolowanych przez Ukraińców niż Moskwa. 650 kilometrów wobec około 500.

Do tego Ukraińcy od kilku miesięcy sugerują finalizowanie prac nad dronami uderzeniowymi zdolnymi pokonać tysiąc kilometrów. To już zasięg pozwalający swobodnie sięgnąć Moskwy. Nieznany jest też status rakiet balistycznych krótkiego zasięgu Grom-2, które rozwijano przed wojną, ale nie zostały ukończone. Mają one mieć zasięg około 500 kilometrów, czyli teoretycznie na granicy tego, co potrzebne do sięgnięcia Kremla. Chęć przeprowadzenia uderzenia na centrum rosyjskiego państwa Ukraińcy sugerowali już wiele razy. Trafienie czymkolwiek w Kreml, nawet bez wyrządzenia realnych szkód, byłoby ogromnym sukcesem propagandowym. Pomimo tego, jak na razie Ukraińcy powstrzymywali się przed czymś takim albo ich próby były udaremniane i nic na ten temat nie przedostało się do mediów.

Nie jest wykluczone, że Rosjanie zdobyli jakieś informacje wywiadowcze, które zaniepokoiły ich na tyle, że postanowili awaryjnie wzmocnić obronę Moskwy. Pomimo tego, że od dekad przechwalają się, jak to silnie ona jest broniona. Istnieje cała oddzielna 1. Armia Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej Specjalnego Przeznaczenia, której zadaniem jest obrona centrum nerwowego Rosji. Składa się z dwóch dywizji przeciwlotniczych i jednej przeciwrakietowej. Przekłada się to na łącznie kilkadziesiąt wyrzutni systemów S-400 i S-300 oraz unikalny kompleks obrony przed międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi A-135. Do tego nominalnie dziesiątki pojazdów systemu pancyr chroniących większe systemy przed atakami na minimalnych wysokościach.  Cały ten sprzęt jest rozmieszczony nie w samej Moskwie, ale wokół niej w lasach i w pobliżu mniejszych miast oraz wsi. Rosjanie mają mnóstwo odpowiedniej infrastruktury, która została po jeszcze większych systemach obrony stolicy budowanych w czasach ZSRR. Pisaliśmy szerzej o pierwszym z nich, S-25 Berkut.

Nominalnie jest to największa koncentracja broni przeciwlotniczej i przeciwrakietowej na całej Ziemi. Pomimo tego właśnie jest dodatkowo wzmacniana. Być może w dotychczasowej konfiguracji odpowiadała na to, w jaki sposób Rosjanie wyobrażali sobie atak konwencjonalny przy pomocy samolotów i rakiet. Wojna z Ukrainą mogła zweryfikować te założenia i wykazać, że trzeba dodatkowej obrony na minimalnych dystansach wobec narastającego zagrożenia ze strony bezzałogowców.

Dym unoszący się z Sołedaru, ostatniego celu grupy Wagnera W Rosji rośnie drugie wojsko i narasta walka pod dywanem

Broń na swojskie zagrożenia?

Można też spekulować, że dodatkowa broń w Moskwie jest skierowana przeciw zagrożeniom wewnętrznym. Władimir Putin i jego najbliższe otoczenie na pewno żyją w paranoicznym strachu przed próbą jakiegoś rodzaju puczu lub przewrotu. Rosyjski system władzy jest bliższy do realiów rywalizacji w służbach bezpieczeństwa czy mafii, gdzie nie ma problemu ze stosowaniem brutalnej siły do zdobywania wpływów i kontroli. Widać to choćby po tym, że na nielicznych wydarzeniach publicznych poza murami Kremla czy swoich rezydencji, Putin systematycznie pojawia się w kamizelce kuloodpornej ukrytej pod marynarką, a rolę "zwykłych ludzi" spotykających się z prezydentem pełnią powtarzające się osoby wiązane przez rosyjskie media opozycyjne z wojskiem lub służbami. Rozmieszczone blisko Kremla systemy przeciwlotnicze, być może pod nadzorem najbardziej zaufanych ludzi, mogłyby blokować ewentualne próby wsparcia puczu z powietrza, czy desantu ze śmigłowców. Brzmi jak fragment narracji z książki sensacyjnej, ale w aktualnych rosyjskich realiach nie sposób tego wykluczyć.

Ewentualnie ciężka broń w centrum stolicy może też służyć do wywierania wpływu na mieszkańców. W ten sposób tworzona jest atmosfera wojennego zagrożenia, a to aktualnie jedna z głównych narracji propagandy Kremla: Rosja walczy o przetrwanie z całym Zachodem, pragnącym tylko ją zniszczyć i unicestwić. Narodzie, zjednocz się wokół Kremla i władzy, bo inaczej zostaniesz zniszczony przez tych szaleńców. W jaki sposób lepiej unaocznić to mieszkańcom Moskwy niż broniąc ich przed wyimaginowanym zagrożeniem z powietrza?

Choć biorąc pod uwagę rozmieszczenie systemów pancyr będących w stanie wspólnie idealnie pokryć przestrzeń nad Kremlem, jest to raczej operacja obliczona na realne zapewnienie dodatkowego bezpieczeństwa centrum władzy, a nie pusta propaganda.

Więcej o: