W piątek w bazie lotniczej Ramstein w Niemczech ma mieć miejsce spotkanie grupy kontaktowej do spraw pomocy wojskowej dla Ukrainy. Były prezydent i premier Rosji postanowił w czwartek 19 stycznia ostrzec przywódców krajów Zachodu przed ryzykiem, które według niego niesie prowadzona przez nich polityka.
"Jutro w bazie NATO Ramstein wielcy dowódcy wojskowi będą dyskutować o nowych taktykach i strategiach, a także o dostawach nowej broni ciężkiej i systemów uderzeniowych na Ukrainę. To zaraz po forum w Davos, gdzie członkowie niedorozwiniętych partii politycznych powtarzali jak mantrę: 'Aby osiągnąć pokój, Rosja musi przegrać'" - napisał na Telegramie Dmitrij Miedwiediew.
Dalej rosyjski propagandysta straszył, że porażka Rosji w Ukrainie będzie oznaczała "globalny konflikt z użyciem broni masowego rażenia". "I żadnemu z nieszczęśników nie przychodzi do głowy, by wyciągnąć następujący elementarny wniosek: przegrana mocarstwa jądrowego w wojnie konwencjonalnej może sprowokować wojnę jądrową. Mocarstwa atomowe nie przegrały konfliktów, od których zależy ich los. I to powinno być oczywiste dla każdego. Nawet zachodniego polityka, który zachował przynajmniej ślad inteligencji" - kontynuował dalej.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Podobny komunikat Miedwiediew wystosował względem przedstawicieli państw NATO w listopadzie 2022 roku. Napisał wówczas, że tereny okupowane w Ukrainie zostały wcielone do Federacji Rosyjskiej (warto przypomnieć, że odbyło się to w wyniku fałszywych referendów). Miedwiediew dodał wówczas, że "zwycięstwo Kijowa oznacza odebranie ich Rosji, a zatem zagrożenie dla istnienia naszego rządu i zagrożenie rozpadem obecnej Federacji Rosyjskiej". To z kolei byłoby "uzasadnionym powodem do zastosowania klauzuli zawartej w punkcie 19. rosyjskiej doktryny odstraszania nuklearnego".