W czasie swojego wystąpienia Jens Stoltenberg przekonywał, że pozycja NATO nie zmienia się, a najważniejszym priorytetem jest kontynuowanie wsparcia dla Ukrainy i zapewnienie, że przetrwa i wygra ona tę wojnę jako niezależne państwo europejskie.
Przekazał, że jeśli Putin wygra tę wojnę, to "będzie to straszne dla Ukrainy, ale i dla nas wszystkich". - To będzie sygnał dla innych autorytarnych władców, że łamiąc międzynarodowe prawo, używają siły, mogą osiągnąć swoje cele. Dlatego, jeśli chcemy negocjować pokój w Ukrainie, musimy dostarczyć do Kijowa broń - apelował szef NATO.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W jego ocenie prezydent Rosji Władimir Putin nie wykazuje żadnych oznak przygotowań do pokoju i dlatego musi zdawać sobie sprawę, że nie może wygrać na polu bitwy. - To kluczowy moment wojny i potrzeba znacznego zwiększenia wsparcia dla Ukrainy, jeśli chcemy wynegocjować jego pokojowe rozwiązanie - mówił w rozmowie z agencją Reutera Jens Stoltenberg.
- Środek ciężkości w NATO przesunął się z Berlina do Warszawy - ocenił generał Rajmund Andrzejczak, szef Sztabu Generalnego polskiej armii, który uczestniczy w spotkaniu dowódców wojskowych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli.
- W czasach zimnej wojny Niemcy były głównym obszarem uwagi strategicznej świata. Ten środek ciężkości przesunął się do Warszawy. Czy nam się to podoba czy nie, jakiekolwiek mielibyśmy opinie, jak popatrzymy na mapę, zobaczymy na kalendarium co się wydarzyło, to nie ma wątpliwości, że jest ogromna odpowiedzialność, która na nas spoczywa, ale też i szansa - powiedział szef Sztabu Generalnego. Wymienił inwestycje, kwestie ekonomiczne czy budowanie potencjału militarnego. - Ta szansa jest ogromna, ale odpowiedzialność jeszcze większa - dodał.
Podkreślił, że Polska, niosąca Ukrainie pomoc wojskową, gospodarczą i humanitarną, stara się być inspiracją dla innych. Przyznał, że pozostaje niedosyt, że nie każdy kraj równie chętnie pomaga, ale zastrzegł, iż nie chce krytykować żadnego państwa ani licytować się na pomoc, kto i ile dał. Mówił też, że percepcja Polski obecnej sytuacji bezpieczeństwa zaczyna się od Szczecina i kończy w Rzeszowie. Wymienił kwestie energii, sytuację w obwodzie kaliningradzkim, korytarz suwalski i zamrożony kryzys migracyjny na wschodniej granicy oraz polsko-ukraińską granicę, która - jak mówił - była świadkiem rzeczy niebywałych.
Generał Rajmund Andrzejczak zwrócił uwagę, że Rzeszów jako punkt logistyczny jest zasadniczym elementem. "Podjęliśmy wszystkie strategiczne ryzyka z tym związane. Nic dziś nie odbywa się bez Polski. Każda wizyta, każdy transport. I chcielibyśmy, żeby te ryzyka strategiczne, które podjęliśmy i te koszty, które będziemy podejmować - bo wojna się szybko nie skończy - żeby one były rozkładane równomiernie" - powiedział generał.
Szef Sztabu Generalnego mówił też, o co toczy się wojna. - Wojna na Ukrainie to wojna o znacznie wyższą stawkę, stawkę bezpieczeństwa Rzeczpospolitej, wschodniej flanki i całego NATO, a nawet powiedziałbym, że te refleksy będą gdzieś daleko po drugiej stronie globu, bo Chińczycy się pilnie przyglądają sankcjom czy okazjom, szansom, które ta wojna da, jeżeli chodzi o energię i technologię - powiedział szef Sztabu Generalnego. Podkreślił, że kluczowe jest wspieranie Ukrainy, by zapewnić jej zwycięstwo nad Rosją.
- Oni nam dziś kupują czas. To jest wojna, którą prowadzą z tym zagrożeniem, które jest literalnie wpisane do koncepcji strategicznej NATO w Madrycie. Jeżeli tego czasu nie wykorzystamy odpowiednio, nie pozwolimy im zwyciężyć, to będzie sytuacja znacznie gorsza. Nie wygląda to dobrze. Jest wiele pracy do zrobienia i musimy się spieszyć - dodał generał.
Pytany o sytuację na wojnie z uznaniem wypowiadał się o ukraińskich siłach zbrojnych, o wyszkoleniu, dowodzeniu i oddaniu, ale przyznał, że Rosja wciąż ma zasoby finansowe, możliwości mobilizacji wojska i sprzęt. - Dzisiaj ta bitwa toczy się o prędkość ścierania. W tej wojnie ścierania, która jest wojną czasu i przestrzeni, Ukraina może tego nie wytrzymać - powiedział generał.