Gęsta mgła i niski lot. Nagrania śmigłowca ministra tuż przed katastrofą

W rejonie rozbicia się śmigłowca z szefem MSW Ukrainy na pokładzie panowały bardzo trudne warunki do lotu. Maszyna z rejonu niskich chmur wleciała w gęstą mgłę i poruszała się na małej wysokości nad domami oraz wysokimi blokami. Widać to na nagraniach świadków.

Przyczyna wypadku maszyny H225 z ministrem Denysem Monastyrskim na pokładzie oficjalnie oczywiście nie jest jeszcze znana. Tak pozostanie najpewniej jeszcze długo. Biorąc pod uwagę stan wojenny, Ukraińcy oficjalnie rozpatrują trzy warianty: zderzenie z przeszkodą, awaria, sabotaż.

Jedno jest pewne: katastrofa nastąpiła w ciężkich warunkach atmosferycznych. Nad podkijowskimi Browarami zalegała gęsta mgła, drastycznie ograniczająca widoczność. Dobrze to widać na zdjęciach i nagraniach z wrakowiska już po wypadku.

Seria nagrań

Ogólnie w rejonie Kijowa w środę rano zalegały niskie chmury, ale nie takie, które uniemożliwiałyby lot. Widać to na tym nagraniu, które trafiło do sieci niedługo po wypadku. Miało zostać wykonane kilka minut przed nim.

Jednak po znalezieniu się już w rejonie Browarów, maszyna wpadła w wyraźnie gorszą pogodę, co widać na kolejnym nagraniu. Mgła sięgająca niemal ziemi. Maszyna leci już na wysokości kilkudziesięciu metrów. To bardzo niebezpieczne warunki do lotu śmigłowcem.

Tym bardziej że chwilę później maszyna wleciała nad centralną część Browarów, które wyglądają jak wiele przedmieść komunistycznych metropolii, czyli las wysokich bloków liczących po nawet 10-15 pięter. Sądząc po powyższym nagraniu, w momencie katastrofy ich szczyty mogły być niewiele poniżej podstawy chmur.

Przedszkole, na które spadł śmigłowiec, jest wciśnięte pomiędzy właśnie takie bloki liczące po 10 pięter. Układ bardzo podobny do choćby warszawskiego Ursynowa. Świadkowie twierdzą, że maszyna tuż przed wypadkiem nie leciała prosto, ale wykonywała zakręt na małej wysokości.

Nie jest wykluczone, że doszło do jakiejś awarii na pokładzie, która ograniczyła załodze możliwości manewru i zmusiła do takiego, a nie innego zachowania. Jednak warunki atmosferyczne i zabudowa w miejscu wypadku sprawiły, że o katastrofę było bardzo łatwo. Zawadzenie o jakiś budynek albo rozpięte między nimi kable w takiej sytuacji nie byłoby niczym nadzwyczajnym. Zaskoczenie przez niskie chmury i mgłę oraz wlecenie w miejsce, gdzie są jakieś wysokie przeszkody terenowe, to jedna z największych zmór pilotów śmigłowców.

Zobacz wideo
Więcej o: