Niezrozumiałe i haniebne - tak polski ambasador skomentował zabiegi władz w Budapeszcie. Węgry już raz, jesienią, próbowały wykreślić z unijnej listy sankcyjnej kilku oligarchów. Chodziło o bliskich Putinowi miliarderów - Aliszera Usmanowa, Piotra Awena i Wiktora Rasznikowa.
Wtedy ważyły się losy przedłużenia sankcji o kolejne pół roku. To wywołało oburzenie wśród unijnych krajów i presja na Węgry była tak duża, że wycofały swój wniosek.
Teraz, przy kolejnym przedłużaniu sankcji wobec Rosji, władze w Budapeszcie ponowiły swój postulat. Co więcej, chcą także wykreślić Mosze Kantora z czarnej listy liczącej ponad 1,5 tysiąca osób, które mają zakaz wjazdu do Unii Europejskiej i zablokowane aktywa w Europie. To potentat azotowy, prezes Europejskiego Kongresu Żydowskiego.
Dyplomaci z krajów bałtyckich poproszeni o komentarz przez brukselską korespondentkę Polskiego Radia Beatę Płomecką mówią krótko - skandal. Dodają, że Węgry nie były w stanie uzasadnić dlaczego chcą skreślenia tych osób z listy sankcyjnej.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Tymczasem przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel opowiedział się za dalszym dozbrajaniem Ukrainy i przekazywaniem jej ciężkiego sprzętu, w tym czołgów. Podkreślił, że wspieranie wojskowe Ukrainy to wspieranie pokoju, demokracji i międzynarodowego porządku.
Od prawie roku Rosja realizuje strategię zniszczenia, strategię terroru, bombardując Ukraińców i zmusić ich do poddania, ale Ukraińcy stawiają opór. My w Unii Europejskiej będziemy ich wspierać tak długo, jak będzie to konieczne. Czas nagli, Ukraina pilnie potrzebuje więcej sprzętu i osobiście jestem za dostawami czołgów na Ukrainę
- powiedział szef RE, występując na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
To kolejny głos w UE odczytywany jako presja na Niemcy, które wciąż nie chcą się zgodzić na przekazanie Ukrainie czołgów Leopard. We wtorek, na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos nadzieję na zmianę stanowiska władz w Berlinie wyrażali prezydenci Polski i Litwy.