14 stycznia Rosjanie przeprowadzili kolejny atak rakietowy. Jeden z wystrzelonych przez nich pocisków uderzył w blok mieszkalny w mieście Dniepr (środkowo-wschodnia Ukraina), w wyniku czego śmierć poniosło ponad 40 mieszkańców bloku. 15 stycznia, podczas przeszukiwania gruzów, znaleziono 27-letnią kobietę, która nie była w stanie wezwać pomocy.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
27-letnia Ukrainka to mieszkanka bloku, w który uderzyła jedna z rosyjskich rakiet. Kobieta jest głucha i nie mówi, dlatego nie była w stanie wezwać pomocy. Po 20 godzinach od zawalenia się ścian dziewięciopiętrowego budynku, została jednak odnaleziona przez strażaków. "Około pierwszej w nocy ratownicy usłyszeli kobietę, która znajdowała się pod gruzami. O godzinie 11:30 udało się wyciągnąć ją na powierzchnię i przekazać lekarzom" - przekazano na Twitterze.
Jej zdjęcie zostało udostępnione na Instagramie, dzięki czemu została zidentyfikowana przez swoją siostrę Alinę. "To jest Katya - moja siostra! Została znaleziona dopiero dziś rano i dzięki Bogu, żywa. Ona i jej rodzina mieszkali w tym domu. Nie mogła wezwać pomocy, bo od dziecka jest głucha" - napisała siostra odnalezionej kobiety.
Jak się okazało, w mieszkaniu razem z kobietą przebywał też jej mąż oraz syn. Oboje prawdopodobnie zginęli. "Wciąż szuka swojego rocznego dziecka i męża! Niech Bóg znajdzie ich żywych i nietkniętych. Módlcie się" - zaapelowała siostra Kateryny. W chwili odnalezienia 27-latka była w stanie poważnej hipotermii, a temperatura jej ciała wynosiła 31 st.C. Teraz przebywa na oddziale intensywnej terapii - informuje "Daily Mail".
14 stycznia Rosjanie wystrzelili na terytorium Ukrainy 33 pociski manewrujące. 21 z nich zostało zestrzelonych przez ukraińskie siły zbrojne, jednak reszta trafiła w budynki mieszkalne oraz infrastrukturę energetyczną. 17 stycznia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że zakończono akcję ratowniczą na terenie Dniepra. "Wiadomo, że 45 osób zmarło, w tym sześcioro dzieci. 79 osób odniosło obrażenia w różnym stopniu, w tym 16 dzieci. W sumie mieszkało tam około 1700 osób. W budynku uszkodzono 230 mieszkań, 72 są całkowicie zniszczone. Poinstruowałem uproszczenie i przyspieszenie udzielania pomocy ofiarom, aby ludzie mogli jak najszybciej odbudować swoje życie po tej tragedii" - napisał Zełenski.