W poniedziałek w Grodnie w Białorusi rozpoczął się proces polskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Bielsat informował, że proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Początkowo na salę rozpraw wpuszczono najbliższych oskarżonego oraz kilku aktywistów.
Później wszystkich wyproszono za drzwi. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Łukasz Jasina poinformował, że na salę sądu nie wpuszczono także polskiego chargé d'affaires w Mińsku Marcina Wojciechowskiego. Z sali sądowej zostali również wyproszeni członkowie rodziny Andrzeja Poczobuta, dziennikarze i jego koledzy ze Związku Polaków na Białorusi.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Andrzej Poczobut jest znanym grodzieńskim dziennikarzem oraz działaczem Związku Polaków na Białorusi. Do aresztu trafił 25 marca 2021 roku. Początek procesu kilkukrotnie odraczano.
Jest oskarżony z dwóch artykułów Kodeksu karnego. Pierwszy dotyczy "popełnienia umyślnych działań mających na celu wzniecanie nienawiści narodowej, wyznaniowej lub językowej oraz popełnienie umyślnych działań mających na celu rehabilitację nazizmu", drugi traktuje o "wezwaniach do zastosowania środków ograniczających (sankcji) mających na celu spowodowanie szkody dla bezpieczeństwa państwa". W październiku władze wpisały Poczobuta na listę "terrorystów". Grozi mu od pięciu do 12 lat wiezienia.
Dziennikarz jest oskarżony o to, że nazwał w mediach sowiecki atak na Polskę w 1939 roku agresją, o wypowiedzi w obronie mniejszości polskiej w Białorusi, o autorstwo artykułów poświęconych białoruskim protestom w 2020 roku, a także tekstu poświęconego Anatolowi Radziwonikowi, jednemu z dowódców antykomunistycznego podziemia w powiecie horodeńskim.
Zdaniem Stanisława Poczobuta, brata Andrzeja Poczobuta, wyroku ws. polskiego dziennikarza nie ustalił białoruski sąd, a "jeden człowiek, który ustala takie rzeczy". - Dodatkowo te wyroki są zupełnie bezsensowne. Wydaje się, że w wyrokach, które dostają dziś więźniowie polityczni na Białorusi, nie chodzi o cyfry, osiem czy dwanaście lat, ale o to, jak długo jeszcze będzie rządził Łukaszenka. Będą siedzieć do jego śmierci. Długość wyroku nie zależy od nas, ale od długości życia dyktatora - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Stanisław Poczobut.
Brat represjonowanego dziennikarza został również zapytany o to, skąd Andrzej Poczobut czerpie siłę w walce z reżimem Łukaszenki. - Andrzej jest bardzo upartym człowiekiem, taki był od dzieciństwa. Jeżeli widział cel, metę wyścigu, do którego dążył, to nie można było go przesunąć, strącić z drogi do niego. On po prostu szedł, szedł. Teraz jest taki sam. Nic się nie zmieniło - odpowiedział Stanisław Poczobut.