Petr Pavel urodził się 1 listopada 1961 w miasteczku Planá w zachodniej Czojcechosłowacji. Jego ojciec także był żołnierzem. Służył w Czechosłowackiej Armii Ludowej, gdzie odpowiadał za zwiad elektroniczny, w tym przechwytywanie i analizę wiadomości armii NATO-wskich. Wojsko było więc nieodłącznym elementem jego życia już od urodzenia i tak też było w kolejnych latach.
"Przywróćmy Czechom porządek i spokój" - z takim hasłem wyborczym Petra Pavela wystarował w wyborach. Podczas kampanii w swoich wystąpieniach i komunikatach Pavel właściwie porzucił swoje imię. Wykorzystuje tytuł wojskowy i przedstawia się jako "generał Pavel". To spójne z wizerunkiem, jaki kreuje - twardego mężczyzny na trudne czasy.
W kampanii zapowiada przywrócenie państwa prawa i występuje jako przeciwieństwo ustępującego prezydenta Milosza Zemana, który zdążył skrytykować Pavla jeszcze przed startem w wyborach. - Nie jesteśmy Ameryką Południową, w której na czele państwa stoi generał - mówił.
Mimo braku wcześniejszego doświadczenia politycznego Petr Pavel zapewnia, że "jest osobą, która stoczyła już swoje największe bitwy i nie musi się sprawdzać". Podkreśla, że "to nie wielkie słowa i nierealne obietnice czynią różnicę, ale działanie i pokora". Co ciekawe, doradcą w kampanii Pavla jest Michal Repu, który był także głównym doradcą obecnej prezydentki Słowacji Zuzany Caputovej podczas jej kampanii wyborczej.
Na 61-latku ciąży jednak historia z przeszłości, która zniechęca do niego część obywateli. W 1989 r. wstąpił bowiem do Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Obecnie tłumaczy to chęcią zrealizowania marzenia o karierze spadochroniarza. Partia miała mu umożliwić, dostanie się do elitarnej jednostki.
Sama przynależność do partii to nie wszystko. Pavel miał także uczestniczyć w kursie wywiadowczym. Uczestniczący też w nim Pavela Beneš mówił w mediach, że kandydat na prezydenta nie mówi o sobie pełnej prawdy i broni interesów reżimu komunistycznego. Emerytowany generał nazwał wypowiedź Benešia "pomówieniem" i w kontrze zacytował słowa innych uczestników kursu, którzy zaprzeczają, jakoby miał być członkiem wywiadu.
Petr Pavel przyznaje jednak po latach, że wstąpienie do partii było błędem, którego żałuje.
W jego przeszłości są też jednak i chwalebne karty. W czasach, gdy służył w armii podczas misji pokojowej UNPROFOR w byłej Jugosławii w 1993 roku uratował 53 francuskich żołnierzy, którzy zostali uwięzieni między siłami serbskimi i chorwackimi. Za ten czyn otrzymał francuski Krzyż Wojenny i czeski Medal za Bohaterstwo. Dowodził także 6. Brygadą Specjalną w Prostejovie.
Petr Pavel był też zastępcą adiutanta wojskowego Republiki Czeskiej w Belgii oraz w Europejskim Dowództwie Naczelnym. Służył w Unii Europejskiej w Brukseli oraz w Kwaterze Głównej NATO w Holandii. Po powrocie do Czech został najpierw zastępcą, a następnie szefem Sztabu Generalnego. Karierę zakończył jako przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO - wymienia jego dokonania Ceska Telwizja.
Po przejściu na żołnierską emeryturę w 2018 roku Pavel nie wycofał się z życia publicznego, a wręcz przeciwnie. Założył inicjatywę Stronger Together, która m.in. doradzała rządowi ws. zarządzania kryzysowego podczas pandemii COVID-19. Ponadto wysyłał pomoc humanitarną na Morawy Południowe po przejściu tornada i do Ukrainy po wybuchu wojny.
Mimo że czescy komentatorzy spekulowali, że emerytowany wojskowy będzie chciał zostać prezydentem, to Pavel swoją kandydaturę ogłosił dopiero w sierpniu 2022 roku. Start w wyborach umożliwiło mu zebranie 81 000 podpisów. Po pierwszej turze, która zakończyła się 14 stycznia, jest faworytem w prezydenckim wyścigu. Uzyskał w niej 35,4 proc. głosów i w drugiej turze zmierzy się z byłem premierem Andrejem Babiszem - 34,99 proc. O tym, czy zostanie czwartym (po Havlu, Klausie i Zemanie) prezydentem Republiki Czeskiej przekonamy się za dwa tygodnie podczas drugiej tury wyborów (27-28 stycznia).