Tekst jest aktualizowany
W sobotę odbył się drugi dzień wyborów prezydenckich w Czechach. Lokale wyborcze były otwarte od 8:00 do 14:00. Tegoroczne wybory cieszyły się dużym zainteresowaniem. W wielu obwodach frekwencja już pierwszego dnia przekroczyła 50 procent i była wyższa niż pięć lat temu. Ostatecznie wyniosła ok. 67,5 proc.
Startowało ośmioro kandydatów, ale jak wskazywały sondaże, realne szanse na udział w drugiej turze miało troje z nich - były premier Andrej Babisz, emerytowany generał Petr Pavel i ekonomistka Danuše Nerudová.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Dane z ponad 99 proc. lokali wyborczych wskazują, że w pierwszej turze zwyciężył Petr Pavel (35,27 proc.). Drugie miejsce zajął Andrej Babisz - 35,12 proc.
Na kolejnych miejscach była rektorka Uniwersytetu Mendla w Brnie, ekonomistka Danuse Nerudova (13,91 proc.), były ambasador we Francji, senator Pavel Fischer (6,74 proc.), były ambasador w Ukrainie Jaroslav Basta (4,46 proc.), senator Marek Hilser (2,56 proc.), przedsiębiorca Karel Divis (1,35 proc.) i lekarz, były rektor Uniwersytetu Karola w Pradze Tomas Zima (0,55 proc.).
Według obecnie urzędującego prezydenta Miloša Zemana, jego następca powinien mieć duże doświadczenie w polityce. - Człowiek, który zaczyna karierę polityczną i nie ma doświadczenia, stanowi ryzyko dla wszystkich obywateli, ale i dla samego siebie - powiedział czeski prezydent po oddaniu głosu. Wcześniej Zeman zapowiadał w wywiadach, że poprze Andreja Babiša.
O tym kto zostanie nowym - czwartym po Havlu, Klausie i Zemanie - prezydentem Republiki Czeskiej rozstrzygnie więc za dwa tygodnie druga tura.