Od kilku dni trwa szturm na Sołedar, miasto w obwodzie donieckim położone ok. 10 km na północny wschód od Bachmutu. W czwartek (12 stycznia) Jewgienij Prigożyn, założyciel Grupy Wagnera, przekazał, że jego najemnicy zajęli już całe terytorium. Jego słów jednak nikt potwierdził - ani Ukraińcy, ani rosyjski resort obrony, ani nawet separatyści z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Bitwę o sam Sołedar można uznać za zakończoną rosyjskim sukcesem. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenia, że "ukraińskie siły mogą wciąż zajmować niektóre pozycje na północno-zachodnich obrzeżach miasteczka, ale raczej nie kontrolują znacznej części jego terytorium". Pełną analizę przedstawił dziennikarz Gazety.pl Maciek Kucharczyk:
To pierwszy wyraźny taktyczny sukces sił rosyjskich od miesięcy. Będzie on zatem wykorzystywany propagandowo na wszelkie sposoby. Teraz jednak stał się przyczyną wewnętrznego sporu. W piątek (13 stycznia) Ministerstwo Obrony Narodowej Rosji oficjalnie poinformowało, że Sołedar został zajęty, chwaląc siły regularnej armii i nie uwzględniając przy tym Grupy Wagnera.
Komunikat nie spodobał się Prigożynowi i rosyjskiej przestrzeni informacyjnej. Po krytyce resort zmienił treść oświadczenia. Można w nim przeczytać, że ofensywa w okolicy ukraińskiego miasta "była prowadzona przez zróżnicowaną grupę rosyjskich sił zbrojnych, które działały według jednego planu przewidującego zestaw zadań bojowych". Na koniec ministerstwo zaznaczyło, że "jeśli chodzi o bezpośredni atak na zajęte przez Ukrainę dzielnice Sołedaru, to ta misja bojowa została pomyślnie zrealizowana dzięki odważnym i bezinteresownym działaniom ochotników z jednostek szturmowych Grupy Wagnera".
"Komunikat ministerstwa obrony uwidocznił konflikt pomiędzy Grupą Wagnera i resortem obrony, o którym ISW pisał już wcześniej" - zaznaczył amerykański think tank w opublikowanym w sobotę (14 stycznia) raporcie, dodając, że potwierdzają to publikacje wpływowych blogerów, zarówno z kręgów związanych Prigożynem, jak i z Kremlem.
Powtórny komunikat rosyjskiego ministerstwa obrony jest "istotnym zwycięstwem, utwierdzającym jego rolę [Jewgienija Prigożyna - red.] jako kluczowego aktora w tej wojnie". Według ISW kierujący Grupą Wagnera zamierza użyć zwycięstwa w Sołedarze jako karty przetargowej, aby zwiększać swoje wpływy i przekonać prezydenta, że jego siły są lepsze niż regularna armia. Zdaniem amerykańskich analityków, prawdopodobnie Władimir Putin "podejmuje działania, rozwijające kadrę blogerów wojskowych lojalnych wobec niego i resortu obrony, w celu podważenia wysiłków Prigożyna".
Szef rosyjskiej grupy najemników przekazał na Telegramie, że Stany Zjednoczone są "poważnym przeciwnikiem, ale nie kluczowym". Według niego problemem jest rosyjskie Ministerstwo Obrony. Dodał, że "znaczące szkody dla Grupy Wagnera mogą wyrządzić dalsze walki wewnętrzne, korupcja, biurokracja i urzędnicy, którzy za wszelką cenę chcą chcą pozostać na swoich stołkach. To poważniejsze zagrożenie dla Grupy Wagnera" - cytuje CNN wpis Prigożyna.
Już wcześniej specjaliści z Instytutu Studiów nad Wojną zauważyli, że Jewgienij Prigożyn wyszedł z cienia, rośnie w siłę i może być zagrożeniem dla prezydenta Rosji. Jak pisali w jednym z raportów, biznesmen prawdopodobnie zaczął tworzyć odrębną grupę militarną i zdobywać coraz większe grono sojuszników.
Ponadto Prigożyn nie szczędzi słów krytyki w kierunku rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jak mówił, "kadrowi" jedynie stukają obcasami, noszą błyskotki i piszą piękne raporty. Przypomnijmy, Siergiej Szojgu, który w 2012 roku został szefem resortu, nie ma wojskowego doświadczenia, co często było wytykane przez niektóre rosyjskie środowiska.