Wybory prezydenckie w Rosji zapowiadane są na 17 marca 2024 r. Swoją kandydaturę wystawić ma Władimir Putin - zapowiada niezależny dziennik "Kommiersant", powołując się na źródła na Kremlu. W przeszłości wyniki były wielokrotnie fałszowane, a działalność opozycji tłamszona. Zatem, jeśli zdrowie wodza pozwoli, to zostanie przy władzy jeszcze przez 12 lat (po wprowadzonej w 2020 r. nowelizacji miałby on bowiem możliwość jeszcze dwukrotnego startowania w wyborach).
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Choć dyktator nie zapowiedział jeszcze swojego udziału w kampanii prezydenckiej, Kreml rozpoczął już do niej przygotowania. W ostatnim czasie współpracownicy Putina odbyli szereg spotkań z ekspertami różnych dziedzin, zakładając, że polityk powalczy o władzę - wskazują źródła dziennika "Kommiersant". Mieli też zlecić regionalnym przedstawicielom władz, aby przygotowali listy kluczowych problemów, by na ich podstawie stworzyć najbardziej nośne hasła wyborcze. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację w kraju, przewodnim sloganem ma być "jedność Rosji". Sztab przede wszystkim skupi się na tym, aby przekonać obywateli dotkniętych "specjalną operacją wojskową", czyli wojną w Ukrainie. To kombatanci, żołnierze, rezerwiści i ich rodziny są głównym celem. Kreml liczy także na poparcie mieszkańców anektowanych terenów - donieckiego (tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, DRL), ługańskiego (tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej), chersońskiego i zaporoskiego.
Choć wygrana Władimira Putina w wyborach prezydenckich jest przesądzona, dla Kremla liczy się wynik. W obliczu trwającej wojny w Ukrainie i w konsekwencji nałożonych sankcji, recesji gospodarczej czy eskalacji stosunków międzynarodowych, spektakularne zwycięstwo umocniłby pozycję dyktatora. Ponadto Kreml swoimi działaniami wysyła jasny komunikat, że spekulacje o zmianach na szczycie są błędne.
Przypomnijmy, już w grudniu rozpoczęła się "akcja marketingowa" zainscenizowana przez rosyjskie władze. Władimir Putin uczestniczył w naradzie sztabu wojskowego, o czym poinformował sam Kreml. Według analityków i komentatorów publiczne wystąpienia i spotkania mają poprawić wizerunek prezydenta i przedstawić go jako kompetentnego przywódcę, dlatego też brał on udział m.in. w otwarciu fermy drobiu na Syberii. Więcej na ten temat w artykule:
W grudniu na temat wyborów prezydenckich wypowiedział się także Dmitrij Pieskow. Zapytany o start Putina udzielił odpowiedzi godnej rzecznika Kremla. - Jestem pewien, że dla prezydenta to [wybory prezydenckie w 2024 r. - red.] nigdy nie było najważniejsze, dla prezydenta najważniejsza jest merytoryczna praca i wymierne efekty - mówił w rozmowie z mediami. - Szczególnie kiedy chodzi o tak rozstrzygający moment w historii naszego państwa, kiedy odpowiedzialność każdego z nas jest zwielokrotniona - dodał.
Władimir Putin rządzi Rosją od 2000 roku. Pełnił urząd prezydenta przez dwie kadencje do 2008 r. W latach 2008-2012 ze względu na ograniczenia, które narzucała konstytucja, sprawował urząd premiera, a na stanowisku zastąpił go wówczas Dmitrij Miedwiediew.
O prezydenturze Miedwiediewa wspomniał Donald Tusk w książce "Wybór", którą napisał z Anne Applebaum. "Kiedy próbowałem z nim rozmawiać na poważniejsze tematy, mówił: 'Przepraszam, ale o tym to proszę z szefem'. Nie pozostawiał żadnych wątpliwości, jaka hierarchia panuje na Kremlu" - czytamy w publikacji.
Przerwa dla Putina oznaczała czyste konto i ponowny start w wyborach. Mimo protestów zimą 2011-12 wrócił do władzy. W 2020 roku wprowadził nowelizację, na mocy której może starać się o władzę jeszcze w dwóch kadencjach, już nie 4-letnich, a 6-letnich, oraz zostać na Kremlu do 2036 r. Miałby wtedy 84 lata.