Sołedar prawie stracony. Ukraińcy bronią tylko skrawka

Rosjanie najpewniej kontrolują zdecydowaną większość Sołedaru. Ukraińcy wydają się trzymać linii obronnych na zachodnim skraju ruin miasta. Jego utrata komplikuje życie ukraińskiemu wojsku, ale nie jest tragedią. Kilkadziesiąt kilometrów dalej na północ to Ukraińcy idą powoli naprzód.

Sołedar zdecydowanie przyciągał uwagę w ciągu minionego tygodnia. Bitwa o miasto była bardzo gwałtowna i w sumie niespodziewana, bo w jego rejonie front nie ruszył się istotnie od września. To pierwszy wyraźny sukces Rosjan od miesięcy, więc będą go wykorzystywać propagandowo na wszelkie sposoby, bo po serii porażek potrzebują sukcesu jak tlenu. Choćby był on okupiony ogromnymi stratami i nie był żadnym przełomem.

Sołedar na razie stracony

Z tego powodu Rosjanie już od połowy tygodnia deklarują zajęcie całego Sołedaru, a na prorosyjskich profilach w mediach społecznościowych jest zalew entuzjazmu i twierdzeń, jakie to genialne zwycięstwo odniosła Rosja. Sukces fetuje zwłaszcza Jewgienij Prigożyn, szef grupy Wagnera. Opisywaliśmy szczegółowo, dlaczego i jak podchodzi do tego regularne wojsko. Prigożyn deklarował już zajęcie całego miasta, okrążenie znacznej liczby Ukraińców, masy jeńców i całe stosy ciał wrogów. Problem w tym, że na żadne z tych twierdzeń nie ma przekonujących dowodów.

Rajd ukraińskiego transportera opancerzonego-sanitarki do centrum Sołedaru w celu zabrania ciężko rannego żołnierza. Nagranie prawdopodobnie sprzed kilku dni. Widać skalę zniszczeń, ale też ograniczony obszar walk. Początek rajdu to zachodnie przedmieścia.

Owszem, na podstawie rosyjskich nagrań wydaje się pewne, że kontrolują większą część miasta. W tym centrum z głównymi zabudowaniami kopalni soli, gdzie Ukraińcy mieli przez kilka dni centralny punkt oporu. Nie ma jednak pewności co do zachodniego krańca miasta, blisko linii kolejowej biegnącej z Bachmutu do Siewierska. Ukraińcy najpewniej gdzieś za nią mają swoją nową główną linię obrony, na którą się cofnęli w połowie tygodnia. W niskich zabudowaniach bliżej miasta znajdują się ich wysunięte pozycje. Dokładny przebieg linii kontaktu nie jest jasny. Prawdopodobnie cały rejon zachodniego Sołedaru do linii kolejowej i przyległej wioski Silj ze stacją kolejową to ziemia niczyja. Choć Rosjanie twierdzą, że w ciągu ostatniej doby wagnerowcy wkroczyli też do tej ostatniej. Potwierdzenia brak.

Rosyjskie nagranie z połowy tygodnia, wykonane na zachodnim skraju Sołedaru z widocznym zniszczonym ukraińskim sprzętem.

Bitwę o sam Sołedar można jednak na razie uznać za zakończoną rosyjskim sukcesem. Jaki był koszt zdobycia tego w sumie niewielkiego i niemającego większego znaczenia miasta, to inna kwestia. Ukraińcy piszą o ogromnych stratach wroga, a i na niektórych rosyjskich profilach mowa, że rzeczywiście były bardzo ciężkie, bo ważny był jakikolwiek sukces, niezależnie od kosztów. Ukraińcy na pewno też mocno ucierpieli. Na rosyjskich nagraniach można się doliczyć wielu ciał ukraińskich żołnierzy, choć mowa o najwyżej dziesiątkach, a nie setkach. Co istotne, skala tej całej bitwy była znacznie mniejsza, niż mogłoby się wydawać. Łącznie po obu stronach było w nią zaangażowane zapewne kilka tysięcy ludzi (przy czym bezpośrednio w walce kilkuset naraz) i niewiele ciężkiego sprzętu, nie licząc licznej artylerii, która w połączeniu z dronami jest głównym zabójcą. Nagrania rosyjskich ataków pokazują niemal wyłącznie samotną piechotę działającą w niewielkich grupach, bez wsparcia pojazdów opancerzonych.

Sytuacja w rejonie Sołedaru. Jak widać, Rosjanie mają większość miasta. Ukraińcy będą się teraz bronić na linii kolejowej i położonych za nią wzgórzachSytuacja w rejonie Sołedaru. Jak widać, Rosjanie mają większość miasta. Ukraińcy będą się teraz bronić na linii kolejowej i położonych za nią wzgórzach Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Wobec skupienia się obu stron na Sołedarze walki o sam Bachmut, położony 10 kilometrów dalej, chwilowo osłabły. Trwają jednak nieustannie. Rosjanie wywierają presję, ale Ukraińcy trzymają ich na granicy zabudowań miasta. Na północy, wbrew twierdzeniom Rosjan, kontrolują też ważną wieś Krasna Hora, blokującą próby okrążania Bachmutu od północy. Na południe od niego, w położonej tuż obok miasta wiosce Opytne, Rosjanie prawdopodobnie posunęli się nieco naprzód i kontrolują ją w większości. Gdzie indziej na południowych przedmieściach pozycje obu stron pozostają generalnie niezmienione od grudnia.

Mniej intensywne walki

Względnie stabilnie jest też dalej na północ, na odcinku frontu w rejonie od granicy, przez Swatowe po Kreminną. Tak samo jak od miesięcy stan posiadania obu stron nie zmienił się istotnie. Trwa wymiana ognia artylerii, miejscowe ataki i kontrataki, giną ludzie i jest niszczony sprzęt, ale bez żadnych przełomów. Przy czym Ukraińcy prawdopodobnie wznowili posuwanie się naprzód w rejonie Kreminnej po tym, jak na przełomie grudnia i stycznia zostali tam na jakiś czas powstrzymani przez rosyjskie kontrataki. Głównym źródłem informacji na ten temat są oficjalne komunikaty ukraińskiego Sztabu Generalnego. Ma on w zwyczaju codziennie rano publikować zestawienie suchych informacji o tym, gdzie odparto rosyjskie ataki, co wyzwolono i gdzie Rosjanie ostrzelali ukraińskie pozycje. I tak w ostatnich dniach wśród miejsc ostrzelanych zaczęto wymieniać "rejon Kreminnej", z czego można wywnioskować, iż ukraińscy żołnierze znaleźli się gdzieś w pobliżu granic miasta. Prawdopodobnie chodzi o lasy na południe od niego, gdzie już od początku grudnia Ukraińcy bardzo powoli i z przerwami, ale jednak posuwają się naprzód. Podobnie jest ze wsią Czerwonopopiwka na północ od Kreminnej, w której pobliżu lub na jej skraju ukraińscy żołnierze są już od tygodni, ale nie zdołali jej w całości zająć.

Sytuacja na wschodzie Donbasu w szerszym ujęciu. Kreminna jest u podstawy wyraźnego czerwonego występu mniej więcej w połowie mapySytuacja na wschodzie Donbasu w szerszym ujęciu. Kreminna jest u podstawy wyraźnego czerwonego występu mniej więcej w połowie mapy Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Podobnie wygląda sytuacja na południe od Bachmutu, na odcinku w rejonie okupowanego Doniecka. Rosjanie, a zwłaszcza oddziały tak zwanych separatystów, nieustannie przypuszczają tam ograniczone ataki, które nie osiągają praktycznie nic. To wojna pozycyjna. Trwa ciągły wzajemny ostrzał artyleryjski. Obie strony są mocno okopane i jakiekolwiek działania ofensywne są bardzo kosztowne. Pomimo tego Rosjanie ciągle próbują na tych samych odcinkach. Starają się okrążyć Awdijiwkę i przebić na zachód w rejonie Marinki, w której ruinach od miesięcy toczą się zacięte walki. Jednak pomimo kilkukrotnego ogłaszania przez Rosjan zajęcia miasta faktycznie kontrolują około połowy.

Sytuacja w rejonie DonieckaSytuacja w rejonie Doniecka Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Dalej na Zaporożu i nad Dnieprem w rejonie Chersonia panuje względny spokój. Wymiana ognia artylerii, okazyjne potyczki i ataki rakietowe na zaplecze. Obie strony wydają się usatysfakcjonowane obecną sytuacją w tym regionie i nie próbują jej zmieniać.

Zbieranie sił

Generalnie obie strony konfliktu są obecnie w stanie wyczekiwania i gromadzenia sił na spodziewany okres intensywniejszych starć. Ciężkie walki w rejonie Bachmutu są tutaj tylko jednym z epizodów tej wojny. Rosjanie ewidentnie chcą tam po prostu maksymalnie wykrwawić Ukraińców, używając do tego w jak największym stopniu grupy Wagnera. Jeśli przy okazji uda się odnieść jakiś sukces propagandowy w rodzaju zajęcia Sołedaru, tym lepiej. Ukraińcy może i tracą mniej ludzi, ale jako że nie mają specjalnie wyboru, rzucają tam dodatkowe siły trzymane w rezerwie, aby stabilizować sytuację. Tych sił nie będą mogli łatwo użyć do jakiejś poważniejszej ofensywy na innym odcinku frontu.

Brak takowej w czasie ostatnich dwóch miesięcy, czyli od wyzwolenia obwodu chersońskiego i zluzowania istotnych sił zaangażowanych tam w walki, wskazuje na daleko idącą ostrożność ukraińskiego dowództwa. Mówił o tym wprost ukraiński naczelny dowódca, generał Wałerij Załużny, który w wywiadzie dla "The Economist" jeszcze w grudniu podkreślał jego zdaniem priorytetową konieczność przygotowania się na spodziewaną rosyjską ofensywę w styczniu-lutym-marcu. Być może Ukraińcy wolą poczekać na ruch Rosjan, sparować go, po czym sami ruszyć do kontrataku. Nie sposób tego przewidzieć. Nie jest w końcu wykluczone, że Ukraińcy zamiast oddawać inicjatywę Rosjanom, tak naprawdę szykują jakieś wyprzedzające uderzenie, które zmusi rosyjskie wojsko do reakcji i zmiany swoich planów pod ukraińskie dyktando.

Tak to zazwyczaj z wojnami na większą skalę bywa. Okresy intensywnych walk, istotnych zmian przebiegu linii frontu i ciężkich strat, przeplatane często nawet dłuższymi okresami względnej stabilizacji, uzupełniania strat, gromadzenia sił i planowania nowej fazy intensywnych działań.

Zobacz wideo
Więcej o: