29 grudnia, podczas rutynowej kontroli na terminalu czwartym odezwał się czujnik. W jednym z pakunków zawierającym złom znaleziono ślad uranu. Była to niewielka ilość, niezagrażająca zdrowiu i życiu.
Uran występuje na Ziemi naturalnie. Odpowiednio wzbogacony może jednak posłużyć do produkcji broni atomowej lub tak zwanej brudnej bomby.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Śledztwo trwa i jest na wczesnym etapie. Jak donoszą brytyjskie media, funkcjonariusze rozważają wiele hipotez. Być może doszło na przykład do przypadkowego zanieczyszczenia na lotnisku w Pakistanie. Ale Hamish Stephen de Bretton-Gordon, ekspert do spraw broni chemicznej i biologicznej, mówi, że pojawienie się uranu powinno budzić czujność.
- Pochodzi z państwa nuklearnego - Pakistanu. A według dziennika "Sun" adresatem miała być irańska firma na Wyspach - tłumaczył ekspert w BBC. Dodaje jednak, że na razie system zabezpieczeń wydaje się zdawać egzamin, ilość materiału była minimalna, a produkcja ewentualnej brudnej bomby nie jest wcale taka łatwa.
Policja podkreśla z kolei, że z jej informacji wynika, iż grudniowe znalezisko nie łączy się obecnie z bezpośrednim zagrożeniem.