W poniedziałek (w nocy polskiego czasu) w wielu brazylijskich miastach i miasteczkach odbyły się manifestacje uliczne. W Sao Paulo, największym mieście Brazylii, tłumy skandowały: "Bolsonaro musi iść do więzienia!" i "Więzienie dla Bolsonaro!". Demonstrujący mieli ze sobą transparent z hasłem "Żadnej amnestii dla podżegaczy do zamachu stanu" i wzywali do ukarania odpowiedzialnych za niedzielny szturm w stolicy kraju.
- Nie zgadzam się z tym, co wydarzyło się w Brasilii - to był koszmar. Nie zgadzam się z tymi, którzy wierzą, że można użyć swojej siły, by zniszczyć demokrację - powiedział w rozmowie z BBC jeden z protestujących. - Chcę pokazać światu, że chociaż są tysiące ludzi, którzy uważają, że wybory były nieważne, tutaj w Brazylii mamy gigantyczną liczbę ludzi, którzy wierzą, że możemy ufać naszemu rządowi, możemy ufać naszej demokracji - podkreślił.
Jak podaje BBC, porządku pilnowało wielu policjantów, ponieważ atmosfera momentami stawała się napięta.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Kilka dni temu Jair Bolsonaro przybył do Stanów Zjednoczonych i zatrzymał się na Florydzie. Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price nie odpowiedział na pytanie, z jaką wizą wjechał do USA. Price wyjaśnił jednak, że osoba, która przybyła do USA na wizie dyplomatycznej, ma obowiązek opuszczenia kraju w ciągu 30 dni lub złożenia wniosku o zmianę statusu imigracyjnego, jeśli nie prowadzi już oficjalnej działalności.
Tymczasem część demokratów domaga się cofnięcia wizy byłemu prezydentowi Brazylii i wydalenie go z kraju, aby nie traktował Florydy jako bazy, z której może podżegać do destabilizacji sytuacji w kraju. - Stany Zjednoczone powinny cofnąć wszelkie wizy posiadane przez Jaira Bolsonaro, a jeśli Brazylia zażąda ekstradycji Bolsonaro - czy to w związku ze zbrodniami związanymi z atakiem z 8 stycznia, czy innymi przestępstwami, które mógł popełnić podczas sprawowania urzędu - powinniśmy w pełni się do tego zastosować - powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian" demokratyczny kongresman Joaquin Castro.
Dzień po szturmie zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro na budynki państwowe prezydent USA Joe Biden rozmawiał przez telefon z obecnym prezydentem Brazylii Luizem Inácio Lulą da Silvą. Amerykański przywódca potępił przemoc i zaprosił Lulę do Białego Domu.
"Prezydent Biden potwierdził niezachwiane wsparcie Stanów Zjednoczonych dla brazylijskiej demokracji, potępił przemoc oraz ataki na demokratyczne instytucje i proces pokojowego przekazania władzy" - poinformował Biały Dom po rozmowie prezydentów USA i Brazylii. Według komunikatu brazylijski przywódca przyjął zaproszenie do Waszyngtonu.
Wcześniej przebywający w Meksyku amerykański przywódca wraz z prezydentem Andresem Manuelem Lopezem Obradorem oraz premierem Kanady Justinem Trudeau wydali wspólne oświadczenie potępiające atak na demokrację i zaapelowali o pokojowe przekazanie władzy Brazylii.