Przed godz. 13:00 czasu lokalnego w całej Ukrainie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Mimo "zawieszenia broni", o którym mówił Kreml, na niebie pojawiły się myśliwce. "Białoruski Hajun" donosi, że wystartowały one z terytorium Białorusi.
Grupa przekazała również, że z Rosji do Białorusi przetransportowano co najmniej 50 jednostek rosyjskiego sprzętu wojskowego.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Lokalne władze i media donoszą też o kolejnych atakach. Miało do nich dojść m.in. w Kramatorsku. "Kramatorsk pod ostrzałem. Zostańcie w schroniskach" - szef administracji wojskowej miasta. Następnie zamieścił zdjęcia pokazujące skutki rosyjskiego "zawieszenia broni". "Konsekwencje kolejnego aktu terroru wobec cywilnej ludności ze strony Rosji - 14 domów zostało uszkodzonych. Na szczęście nie było ofiar" - podkreślił.
Do ataku doszło również w Chersoniu. Rosjanie drugi dzień z rzędu ostrzeliwują remizy strażackie w mieście - przekazała Państwowa Służba Ratunkowa na Telegramie. "Rosjanie po raz kolejny potwierdzili, że nie można im ufać. Chersoń. Kolejny ostrzał naszej jednostki. Są zabici i ranni" - czytamy w komunikacie.
Pojawiają się doniesienia o kolejnych atakach. Damian Duda wraz ze swoim zespołem medyków pracuje na pierwszej linii walk w Sołedarze, mieście znajdującym się na północny wschód od Bachmutu w obwodzie donieckim. Jak powiedział w rozmowie z IAR, sytuacja w mieście jest bardzo trudna. - Rosjanie cały czas bombardują miasto Sołedar, w którym pracujemy jako ochotniczy zespół medyków pola walki. Ostrzał jest regularny, nie ma tu mowy o żadnym zawieszeniu broni. Cały czas podejmujemy interwencję, rannych jest całe mnóstwo - powiedział polski ochotnik.
Tymczasem wicepremierka Ukrainy Iryna Wereszczuk zaapelowała do mieszkańców terenów czasowo okupowanych przez siły rosyjskie. "Pojawiły się informacje, że Rosjanie przygotowują zamachy terrorystyczne w cerkwiach na terenach czasowo okupowanych na prawosławne Boże Narodzenie. Apeluję do obywateli, aby zachowali ostrożność i, jeśli to możliwe, powstrzymali się od odwiedzania miejsc z dużym tłumem ludzi. Dbajcie o siebie i swoich bliskich. Czekajcie na ukraińskich żołnierzy" - napisała.
Ogłoszone przez prezydenta Rosji Władimira Putina 36-godzinne zawieszenie broni stanowi element wojny informacyjnej - przekazali już wcześniej analitycy Instytutu Badań nad Wojną. Rozejm miał obowiązywać od czwartku od godziny 12:00 do północy z soboty na niedzielę.. Moskwa zaapelowała do strony ukraińskiej o poszanowanie prawa "dużej liczbie obywateli wyznających prawosławie" do uczestnictwa w bożonarodzeniowych nabożeństwach. Apel Władimira Putina miał być rzekomo odpowiedzią na prośby patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla.
Zdaniem analityków wykorzystanie zawieszenia broni jako operacji propagandowej w połączeniu z przekazem o szczytnych celach "specjalnej operacji wojskowej" [termin propagandowy, to wojna - red.] pokazuje brak chęci Putina do prawdziwych negocjacji z Ukrainą.
W czwartek ukraińskie władze określiły decyzję Kremla o "zawieszeniu broni" jako informacyjną specoperację. Warunkiem rozejmu uznają wyłącznie opuszczenie przez agresora terytoriów okupowanych.