"Po pierwsze. Ukraina nie atakuje obcego terytorium i nie zabija cywilów. Tak jak Federacja Rosyjska. Ukraina niszczy na swoim terytorium tylko członków armii okupacyjnej" - napisał w mediach społecznościowych doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
W dalszej części wpisu Mychajło Podolak wskazał warunek, jaki musi zostać spełniony, aby doszło do zawieszenia broni. "Federacja Rosyjska musi opuścić okupowane terytoria - tylko wtedy będzie miała 'tymczasowy rozejm'. Hipokryzję zachowajcie dla siebie - podsumował doradca Wołodymyra Zełenskiego.
Z kolei doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Geraszczenko stwierdził, że decyzja Putina o zawieszeniu broni na czas świąt to oznaka, że rosyjski dyktator i jego armia jest coraz słabsza.
"Chce wykorzystać każdą przerwę, bo wtedy jego żołnierze i sprzęt nie będą niszczeni" - napisał ukraiński polityk.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
"Jakikolwiek rozejm lub zawieszenie broni są możliwe dopiero po całkowitym opuszczeniu przez Rosję terytorium Ukrainy, w tym Krymu. Negocjacje są możliwe tylko w kwestiach reparacji i rekompensat za szkody wyrządzone Ukrainie oraz odszkodowań za dziesiątki tysięcy utraconych istnień ludzkich" - dodał Geraszczenko.
Władimir Putin polecił rosyjskiemu ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu wprowadzenie bożonarodzeniowego zawieszenia broni na całej linii frontu w Ukrainie. Walki mają zostać przerwane w piątek o godz. 12, a zawieszenie broni ma obowiązywać do godz. 24.00 w sobotę 7 stycznia.
Prezydent Rosji wezwał do podjęcia identycznej decyzji stronę ukraińską. "Biorąc pod uwagę fakt, że na terenach objętych walkami mieszka duża liczba obywateli wyznających prawosławie, wzywamy stronę ukraińską do ogłoszenia zawieszenia broni i umożliwienia im uczestniczenia w nabożeństwach wigilijnych, a także w Dniu Narodzenia Chrystusa" - czytamy oświadczeniu. Wcześniej, w czwartek, do zawieszenia broni wezwał patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl.